Będąc już "dużą dziewczynką" poczułam ZEW. Zaraziłam się. Postanowiłam spróbować. Najpierw pojedynczo, potem całymi stadami. W ten sposób poznawałam nowe techniki rękodzielnicze. Nadal jest wiele takich, które pozostają dla mnie tajemnicą. Być może kiedyś po nie sięgnę. Póki co cieszę się tymi które zmam, zgłębiam je i... nieustannie żałuję, że mam dla nich tak mało czasu!

Każdą chwilę poświęcam na pasję! Witam Cię w moim rękodzielniczym świecie przyjemności :)

poniedziałek, 3 lutego 2014

Szaruś, zając nieśmiały

Jakiś czas temu Justyna zamieściła na swoim blogu przepis na Króliczka Chippera. Od razu wiedziałam, że z niego skorzystam. Szalenie podobają mi się zwierzaki, które wychodzą spod szydełka Justyny, więc to czysta przyjemność spróbować stworzyć coś na ich kształt, choć wiadomo, że nawet przy ogromnych staraniach nie da się odtworzyć ich identycznie - każdy z nas ma swój styl i inne ręce nie będą w stanie skopiować go bezbłędnie ;) Ale też nie o to chodzi.

Ja sama postanowiłam wprowadzić zmianę w postaci wydłużenia uszu króliczka, który tym samym stał się zającem. W tej postaci mierzy sobie 28 cm wzrostu. Szaruś jest bardzo nieśmiały i początkowo nie chciał pozować do zdjęć. Obrócił się plecami, prezentując swój mały, uroczy ogonek ;)


Po długich namowach spojrzał w obiektyw, ale podkulone uszka jasno mówiły, że nie czuje się pewnie...


Stopniowo, powoli, nabierał zaufania...


... a potem to dopiero się zaczęło dziać!

Tak mu się spodobało, że zaczął machać do obiektywu :)


Wybierając się na niedzielny spacer zadecydował, że mam wziąć aparat, bo on koniecznie musi mieć zdjęcia z lasu. Tak szalał na śniegu, że bałam się, że mi gdzieś czmychnie i już go nie złapię. O proszę!






Kiedy wracaliśmy do domu to on pierwszy go zauważył... Pobiegł się przywitać, a potem przedstawił mi go, jako swojego nowego przyjaciela. Pan Bałwan!


Szaruś trafił w rączki Jasia, który oszalał na punkcie WOjtka ŚPiewaczka. Poprzednik nie mógł należeć do chłopca, bo jego celem było wspieranie WOŚP. Jednak żeby zrekompensować tę niedogodność powstał Szaruś, który również potrafi śpiewać, dzięki dzwoneczkowi ukrytemu w jego wnętrzu i szeleszczącej folii w uszkach :) Mam nadzieję, że będą z Jasiem najlepszymi przyjaciółmi. Oby tylko Kot Eustachy się nie obraził i nie poczuł odrzucony... Na szczęście na początku znajomości wszystkie maskotki razem poszły robić "lulu" ;) 






8 komentarzy:

  1. Ale ten Twój zajączek energiczny, a na dodatek taka śnieżna zima mu nie straszna! Ha ha ha! Super Ci wyszedł!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On chyba od tej koszulki tej energii dostał, po prostu zwierz nie do opanowania :D

      Usuń
  2. Zajączek śliczny:) Ale foty i cała historia ubawiły mnie do łez:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Kjójik czi zajonc? Bo słabo odróżniam!
    A ten gif z uchem mnie rozczulił!
    Ja tak nieśmiało, kiedyś... za sto lat nawet... jak będziesz się nudzić to składam zamówienie na Żyrafencję :))))))
    R.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajonc, bo ma długie uszy, kjójiki mają krótkie :)
      Ty tak nieśmiało, a ja mam przecież to w planach! Już mam prawie wybrany wzór Żyrafencji, jeszcze się waham, bo przecież musi być idealna. Ależ jesteś Niespodziankowy Psuj!
      Niechże będzie więc publicznie powiedziane, że Żyrafencja się zrobi i będzie przekazana jak Cię ujrzę następnym razem ;)

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli poświęcisz mi chwilkę i napiszesz komentarz :)