Będąc już "dużą dziewczynką" poczułam ZEW. Zaraziłam się. Postanowiłam spróbować. Najpierw pojedynczo, potem całymi stadami. W ten sposób poznawałam nowe techniki rękodzielnicze. Nadal jest wiele takich, które pozostają dla mnie tajemnicą. Być może kiedyś po nie sięgnę. Póki co cieszę się tymi które zmam, zgłębiam je i... nieustannie żałuję, że mam dla nich tak mało czasu!

Każdą chwilę poświęcam na pasję! Witam Cię w moim rękodzielniczym świecie przyjemności :)

wtorek, 31 grudnia 2013

Hucznie czy spokojnie?

Drodzy Państwo! Stało się, oto publikuje się (sam, z automatu ;)) post o numerze 100 (słownie: sto)! Obserwując zbliżanie się tej liczby zastanawiałam się co należałoby w tym poście napisać? Czy hucznie świętować tę okazję dokonując podsumowania roku 2013, roku, który 12 miesięcy temu ogłosiłam "rokiem handmadu", który zasługuje na podsumowanie, zebranie w jednym poście takich najważniejszych punktów, ku pamięci... czy może zwyczajnie, opublikować kolejną z zaległości, uzupełnić ten blogowy skarbiec-pamiętnik jak gdyby nigdy nic?

Ostatecznie postanowiłam tym setnym postem życzyć Wam szczęśliwego Nowego Roku. Niech sylwestrowa noc, niezależnie od tego czy obchodzona hucznie, czy raczej spokojnie, będzie po prostu udana. A nadchodzący 2014 rok niech będzie... po prostu dobry, nie gorszy. Spokojny, ale nie nudny. Niech przynosi zmiany, ale tylko na lepsze. Niech zapoczątkuje coś dobrego, a zakończy to co dręczy.

Ja nie robię noworocznych postanowień. W tym kończącym się roku udało mi się zrealizować to jedno, najważniejsze...
Przyszłość?
Świeci po oczach kilkoma ważnymi terminami, ale przecież zakończenie edukacji to kolejny etap, który zamyka się zupełnie poza czynionymi postanowieniami ;)
Kusi wiosną, ciepłem, rozwojem, zmianami, ciekawi, intryguje, zachęca...
Zaglądam niecierpliwie za te drzwi do nowego prowadzące i już się doczekać nie mogę. Jak nigdy wcześniej chyba :)
A obracając się za siebie, robiąc bilans z ostatnich 12 miesięcy muszę powiedzieć, że to był dobry rok, najlepszy, szczęśliwy. Potwierdził, że liczba "3" jest moją szczęśliwą, zaprzeczył chyba temu, że "13" jest pechowa ;)

I chciałoby się tylko, żeby za rok bilans tak samo wypadał. Czego sobie i Wam życzę :)

źródło

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Od zatrzęsienia...

Co podarować na święta współpracownicom? Jest nas w biurze niewiele, jakoś się już "tradycje" prezentowe poustalały. Ja w tym roku postawiłam na podkubeczki. Trzy zestawy po sześć sztuk. Prosta matematyka - może i niewiele, ale dla mnie w tym przedświatecznym czasie wynik tego działania brzmiał: "od zatrzęsienia". A jak sobie teraz policzyłam, że ich wykonanie zajęło mi 12 godzin to mi się słabo zrobiło ;)

Kolory wybrałam świąteczne - zielony, biały, czerwony... Teraz wiem, że mi osobiście bardziej jednak podobają się jednokolorowe, ale ten eksperyment też nie najgorzej wypada ;)

Wzór jak zwykle ten sam, mój ulubiony ;) Ale po tym hurtowym produkowaniu zapewne prędko do niego nie wrócę ;)








sobota, 28 grudnia 2013

Chusta z kufra

Wyciągnęłam chustę z kufra... O tym, że powstaje/będzie powstawać pisałam już wcześniej. W TYM POŚCIE prezentowałam jej pierwowzór. Druga wersja powstała ostatecznie jakoś we wrześniu, ale dopiero teraz doczekała się publikacji.

Opóźnienie wynika głównie z faktu, że chusta po dziś dzień nie została zblokowana. Wstyd i hańba, ale mi się najzwyczajniej w świecie nie chciało, albo czasu nie miałam, albo miejsca odpowiedniego (to też jest ważny argument!). Jako że chusta jest prezentem dla mojego skromnego JA, nie przejmuję się tym zbytnio. Jednak zauważam, że blokowanie by się jej przydało, aby zyskała cały swój blask - bo potencjał to ona ma wielki ;)

Podoba mi się ona bardzo, ten wachlarzykowy wzór, delikatność, elegancja.... ale wymęczyła mnie diablica okrutnie! :) Trochę też dlatego nie mam już cierpliwości żeby ją przyszpilić do podłoża ;) Może nastąpi to na wiosnę, jak już będę mogła proces blokowania przeprowadzić na powietrzu ;) Ale żeby nie czekać na ten moment, który może wcale nie nastąpić, przedstawiam moją chustę dziś. Zdejmuję tym samym z sumienia jedną z zaległości (i się w głębi ducha zastanawiam, czy sesja, którą przeprowadziłam wszystkim zalegającym po kątach "wyrobom" niepublikowanym rzeczywiście obejmuje WSZYSTKIE wyroby... czy to może być skleroza? Na pewno jest to znak, żeby niczego nie zostawiać na później ;))

Więc nie przedłużając już... ta daaaam! Chusta w wersji drugiej! Dwukolorowa, brzoskwiniowo-złota, lub jak kto woli brzoskwiniowo-musztardowa, ale to kulinarne zestawienie kolorów jakoś mało apetyczne jak dla mnie ;)

Za jakość sesji przepraszam - nadal czekam na wiosnę ;)








Moja naczelna modelka :D Myślę sobie, że muszę ukraść Mamie manekina krawieckiego... a poza tym oddać w końcu tę lalkę ;) Choć przydatna jest bardzo w czasie sesji różnorakich i mam ochotę sprawić sobie własną ;)




czwartek, 26 grudnia 2013

WOjtek Śpiewaczek, czyli króliczek bardzo świąteczny!

W zeszłym roku uważnie obserwowała udział blogowych znajomych w wielkim graniu. Przecież wszyscy gramy - do końca świata i o jeden dzień dłużej! Rok temu nie miała jeszcze możliwości ofiarowania czegoś z serducha własnymi rękoma stworzonego, ale postanowiłam, że koniecznie nadrobię to w czasie kolejnego Finału. I właśnie teraz nadszedł ten moment!

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy w czasie 22 finału zbiera fundusze na zakup specjalistycznego sprzętu dla dziecięcej medycyny ratunkowej i godnej opieki medycznej seniorów.

źródło
Ja wspieram tegoroczny finał razem z WOjtkiem ŚPiewaczkiem!

WOjtek jest króliczkiem, który powstał w trakcie świąt Bożego Narodzenia, dlatego uważa się za bardzo świąteczne zwierzątko, które w sam raz nadaje się do niesienie Świątecznej Pomocy ;)


Jego kolorowe ciałko wykonane zostało z włóczki bawełnianej, oczka ma bezpieczne, zaciskowe. W jego ciałku pięknie dźwięczy dzwoneczek, dzięki któremu zyskał swój przydomek - ŚPiewaczek. Również jego uszka wydają szeleszczące odgłosy, które na pewno zainteresują małego odkrywcę.



Króliczek jest zabawką kolekcjonerską, jednak został wykonany z dużą dbałością o szczegóły i bezpieczeństwo w przypadku gdyby trafił w całkiem malutkie rączki :)



Razem z WOjtkiem serdecznie zapraszamy do licytacji i wsparcia Orkiestry. Każdy grosz się liczy, każda złotówka niesie pomoc dla najmłodszych i najstarszych!


Licytacja odbywa się TUTAJ - KLIK!







sobota, 21 grudnia 2013

Wesołych świąt!

Wszystkim tu Zaglądaczom, Wam wszystkim, zostawiam życzenia świąt wesołych, ciepłych i nastrojowych. Aby każdy z Was mógł spędzić je właśnie tak, jak lubi najbardziej, nawet jeśli jest Grinchem ;) 


piątek, 13 grudnia 2013

Dzieje się!

Dzieje się, oj dzieje! Miałam nadrabiać zaległości, ale nie mam czasu nawet zdjęć pstryknąć... może jutro, z rana, przy dobrym świetle...

W między czasie kilka faktów z mej działalności ;)



Po pierwsze: Kwiatowa gumka do włosów dla dziewczynki, która uwielbia kolor niebieski :) Prezent mikołajkowy się z tego zrobił ;) Za urodę zdjęć przepraszam - oczywiście w pośpiechu robione telefonem i nie zwróciłam uwagi, że ostrość pozostawia wiele do życzenia...


Po drugie: Nie porzuciłam nauki dziergania na drutach, o nie. Po tym jak opublikowałam ostatnio swoje osiągnięcia w oczkach prawych przyszła pora na naukę lewych ;)




Powstało parę rządków i... stwierdziłam, że marnotrawstwem czasu i energii jest dzierganie "po nic", więc zabrałam się od razu za konkretny wzór ;) Robótka siedzi na drutach i doczeka się publicznego przedstawienie pewnie niedługo po świętach ;)


A w między czasie, na potwierdzenie, że podchodzę do drutowania na poważnie zrobiłam zakupy ;)


12 par drutów za 30kilka złotych - interes życia i prezent mikołajkowy dla samej siebie ;))

No i po trzecie: szydełkiem też się tworzy. Tworzy się i tworzy a ja zaczynam mieć już powoli dość produkowania w kółko tego samego ;) No, ale jeszcze tylko 8 sztuk... no to się zabieram do roboty! 






czwartek, 5 grudnia 2013

Bo ja się MUSZĘ uczyć ;)

Wy tego jeszcze nie wiecie, ale ja już we wrześniu powzięłam pierwsze kroki do opanowania nowej techniki. Druty, moi Kochani! Robić na drutach bardzo mocno zapragnęłam się nauczyć kiedy natknęłam się w sieci na przepiękną chustę. Wzór trudny, więc minie na pewno jeszcze sporo czasu, zanim spełnię swoje marzenie o stworzeniu tej chusty ;) Ale chusta chustą, a rzeczywistość swoje. Moja Mama wyraziła chęć posiadania pięknego ponczo. Niewiele myśląc zasiadłam do komputera i zaczęłam szperać. Ale to co nas obie najbardziej urzekło okazało się wzorem do wykonania na drutach. A było to dokładnie to ponczo. Ale skoro jest potrzeba, to ja się nie nauczę? Ja? :D Z listą zakupów powędrowałam do pasmanterii (a zawędrowałam aż 150 km od domu :)) i jak tylko posiadałam materiały zasiadłam do nauki - bo mnie przecież palce już świerzbiły, bo nie mogłam się powstrzymać. Moje próby nauki nie trwały długo, bo raz, że miałam wtedy akurat coś pilnego do wykonania (na śmierć zapomniałam czym się wtedy tak intensywnie zajmowałam :D), a dwa... Mama ukradła mi druty i sama zabrała się za produkcję poncza :D I tu, przy okazji wystosuję prośbę do tych z Was, dla których druty nie są tajemnicze :) Bo pojawił się u nas problem, choć moja Mama w drutach dość biegła, to schematu nie potrafimy obie rozczytać. Chodzi mianowicie o ażurową część, o tu:
1 o.p. na prawej stronie robótki
1 o.p. na lewej stronie robótki
1 narzut między 2 o.
zdjąć 1 o. jak do przerobienia na prawo, 1 o.p., przełożyć oczko zdjęte nad przerobionym oczkiem
2 o. razem na prawo
kierunek przerabiania
Część zaznaczona na czerwono, a więc 6 rząd sekwencji jest dla nas nie do przejścia. Czytam, czytam i nic mi z tego czytania nie wychodzi. Potrafi ktoś pomóc? Będę wdzięczna za wskazówki. Może to się jakoś konkretnie nazywa, może będę mogła znaleźć dzięki tej nazwie jakiś instruktaż, a może ktoś z Was ma gotowy przepis...

Ale wracając do tematu!

Znalazłam bardzo fajny kurs na youtube - o tu. Nie znoszę filmików tutorialowych! Nie znoszę, mam alergię, nie cierpię! Najczęściej korzystam z opisów, schematy też mi się gdzieś przeplatają, ale filmiki... dla mnie to marnotrawienie czasu jest! Bo jak już jest ten filmik no to muszę całą uwagę na nim skupić. Nie mogę sobie przeczytać sekwencji i potem zająć oczy czym innym, kiedy dłonie pracują. A ja po prostu wścieku dostaję jak nie mogę robić kilku rzeczy na raz ;)
Ale zupełnie inaczej sprawa ma się w przypadku nauki podstaw, albo poznawania nowych ściegów. Kilka minut przyglądania się lekcji, kilka powtórzeń z "nauczycielką", a potem już śmigam sama, oglądając przy okazji Doktora House'a :D Tak właśnie wyglądała u mnie końcówka wczorajszego wieczoru. Efekty? Powtórzyłam 3 pierwsze lekcje, tj. nabieranie oczek i oczka prawe. Kilka rządków po 50 oczek powstało, w celu nauczenia nadgarstków nowej kombinacji ruchów ;) Tak fajnie mi szło, że znów nie mogłam przestać ;) Jeszcze tylko jeden rząd, no, może jeszcze jeden ;) Wcale się nie dziwię, że dziś niewyspana jestem :D

Oto co z tego wyszło. Zdjęcia takie sobie, no, ale co może wyjść jak się fotografuje telefonem o północy? Nie za bardzo w tej ciemnej włóczce widać ścieg, ale po krytycznej ocenie własnej stwierdziłam, że oczka nawet, nawet, że w miarę równo wychodzi. Może będą ze mnie ludzie, a konkretnie sztrykujący ludź :D A skoro słowo "sztrykować" pochodzi z poznańskiego to się bardzo dobrze składa, bo swoje pierwsze druty właśnie w Poznaniu zakupiłam :D






Może się jeszcze okaże, że szalik w prezencie świątecznym, który chcę wykonać, to będzie moja pierwsza robótka na drutach... ;)


środa, 4 grudnia 2013

SAL Lizzie Kate: Minął rok!!

Nadejszła wiekopomna chwila! Niniejszym kończę udział w swoim pierwszym SALu. Minął rok, rok owocny bardzo, ale na podsumowania przyjedzie jeszcze pora. Dziś chcę tylko podziękować Hanulkowi za zorganizowanie zabawy z tymi przepięknymi obrazkami oraz wszystkim uczestniczkom za współzawodnictwo :D Ha ha! Oczywiście nie było żadnego współzawodnictwa, sam fun w najczystszej postaci :)

Odnośnie obrazka grudniowego powiem Wam, że się trochę rozczarowałam. Bo jak to? Wielkanocny koszyczek był, a Bożonarodzeniowego symbolu brak? Prezentu w strojne papiery zapakowanego, świeczek na choinkowych gałązkach, czy chociażby bombki kolorowej... No, ale są dwa serca przy choince, na tej rękawiczce zimowej skryte, więc przeżyję ;) Za te dwa serduszka wybaczę :)

Zaprezentuję dziś tylko fragmencik kalendarza, tylko to co teraz, co na bieżąco. A jak całość się prezentuje, w końcu w komplecie? Postaram się zorganizować sobie ramkę i oprawić kalendarz jak najszybciej i wtedy jeszcze raz przybędę ze wszystkimi dwunastoma kartkami :)

Oto oczekiwana od dwunastu miesięcy grudniowa rękawiczka:






poniedziałek, 2 grudnia 2013

W podziękowaniu, czyli historia burzliwa ;)

Mam ostatnio urwanie głowy. Tzn. głowa mi się urywa, bo postawiłam ostatnio na pracę umysłowe, w związku z czym mam czasami wrażenie, że nie mam już mózgu tylko mus mózgowy ;) Do tego zmęczona jestem do tego stopnia, że jak już umysłowo wypracuję dzienne minimum to po prostu idę spać. I nie obudzi mnie nawet fakt, że jestem coraz bardziej przerażona tym, że święta tuż tuż, a ja jestem w szczerym polu. Wiem już, że nie będzie u mnie hand-madowych prezentów dla każdego, dla kogo chciałabym coś przygotować, bo po prostu nie jestem w stanie tego ogarnąć. Powstanie na pewno męski szalik (jeszcze nie jestem pewna jaki, ale już jestem na tropie ;)) i może jakieś drobiazgi dla dzieciaczków, ale to tylko może...

A teraz korzystam z chwili wolności w pracy i nadrabiam zaległości. :)

W czasie porządkowania zdjęć zorientowałam się, że nie pokazałam prezentu, który na zlecenie mojej Mamy przygotowałam dla znajomej. Tzn. nie tylko ja przygotowałam, to była praca zespołowa :D

A prezent wyglądał tak:



Zestaw podkubeczków, z mojego ulubionego wzoru, prezentowanego już w tym poście.


Dwie poduszki, hand-made by Mama :) 
Moja Mama jest krawcową z zawodu. Ja, przy maszynie siedziałam raz, skutki dość marne były, ale jeszcze wszystko przede mną :D Im coś bardziej opornie wchodzi tym większą mam ochotę to pokonać i się nauczyć :D

Szkatułka hand-made zakupiona w sieci, już nie potrafię określić gdzie. Troszkę mnie ta szkatułka rozczarowałam, bo zdjęcie ukazywało brązowe wieczko, a w rzeczywistości jest ono niebieskie, co nie zmienia faktu, że szkatułka jest śliczna :)

Do całości dorzuciłam kilka cynamonowych świeczuszek....

... i zapakowałam w skromną paczkę :) W takiej formie prezent trafił do S.

Kilka tygodni później to ja dostałam od S. prezent - o tu o tym pisałam ;) Już wtedy wiedziałam, że skoro dostaję takie wory włóczki, to muszę się czymś włóczkowym odwdzięczyć, dlatego szybciutko powstała w mojej głowie wizja komina zimowego :) Wybrałam też włóczkę, która w moich oczach pasowała idealnie do osoby, która miała być obdarowana i...

...zabrałam się do pracy :) Żeby szydełkowanie nie zajęło mi sto lat,  dziergałam równocześnie z trzech nitek, zyskując tym samym grubość odpowiednią dla szydełka 8 mm :)

Korzystałam z tego wzoru, jednak poddałam go lekkiej modyfikacji... chyba bym nie była sobą, gdyby do tego nie doszło :D Rach-ciach i w swa wieczory komin był gotowy! Połączenie trzech nitek sprawiło, że jego kolor był wspaniały - powodem był fakt, że jeden kłębek miał troszkę inny odcień, czego początkowo nie zauważyłam - gapa ;) Włóczka delikatnie gryzła, ale ja jestem wybitnie na to uczulona. Wiedziałam, że po zabiegach kosmetycznych z użyciem płynów zmiękczających wszystko będzie ok. I wtedy stałą się rzecz po prostu koszmarna...

Wymiękczony komin został zostawiony do wyschnięcia, a ja powędrowałam do pracy. Ten moment wykorzystała moja Mama i zwinąwszy komin, zawiozła go i przekazała S. Krew mnie zalała i zemdlałam z rozpaczy, bowiem komin ten w moich oczach był NIEDOKOŃCZONY! Wystawały z niego niepochowane nitki, nie został przeze mnie ostatecznie zaakceptowany i wygładzony. Płakać mi się chciało, że taka "flejowata" robota będzie mnie w świecie reprezentowała :(

Na dodatek nie miałam żadnych zdjęć, które pokazałyby jak fajnie zgrały się niteczki, tworząc ciepły melanżyk układający się w fajnym wzorze...

Pojechałam do Sylwii i udało mi się cyknąć fotki, ale ich jakość i cały anturaż musicie mi wybaczyć. I tak nadal pozostaję w rozpaczy, że nie dostałam komina do poprawek - S. się zaparła, że mi go nie odda, absolutnie nie ma takiej opcji, już się wszystkim pochwaliła i nie zamierza się z nim rozstawać.