Będąc już "dużą dziewczynką" poczułam ZEW. Zaraziłam się. Postanowiłam spróbować. Najpierw pojedynczo, potem całymi stadami. W ten sposób poznawałam nowe techniki rękodzielnicze. Nadal jest wiele takich, które pozostają dla mnie tajemnicą. Być może kiedyś po nie sięgnę. Póki co cieszę się tymi które zmam, zgłębiam je i... nieustannie żałuję, że mam dla nich tak mało czasu!

Każdą chwilę poświęcam na pasję! Witam Cię w moim rękodzielniczym świecie przyjemności :)

niedziela, 27 stycznia 2013

HU HU, czyli sowa - mądra głowa

Przeglądałam dziś rano blogosferę i trafiłam do martuchnaj, która pokazywała dziś sowy... pierwsza, szydełkowa i... pomyślałam sobie, że jak to by było gdybym ja sobie jakiejś sowy nie stworzyła w tym sowim sezonie ;) Internet jak zwykle okazał się niezawodny ;) Po kilku chwilach znalazłam śliczny wzorek i anglojęzyczny tutorial. Z moim językiem nie jest najlepiej, ale dzięki ściągawce zamieszczonej na dziergalni bez problemu rozczytałam instruktaż :)

W związku z tym, że miałam wolne przedpołudnie, zabrałam się za prace od razu :) Nie udało mi się dokończyć przed zajęciami, ale po powrocie z uczelni chwyciłam za szydełko ponownie i takim sposobem mam swoją pierwszą sówkę ;) I dopiero pod koniec pracy pomyślałam, że przecież sowa to mądra głowa, więc sówka będzie idealnym talizmanem wspomagającym proces nauki, a potem wspierającym w czasie zaliczeń :P

A jak moja sówka wygląda?
Ma 6 cm wzrostu, malinowe pióra i parę wielkich, absolutnie sowich oczu ;)



Myślę, że mając taką sówkę mogę teraz zacząć się uczyć, bo to przecież SESJA! Sesja jest powodem spadku mojej rękodzielniczej efektywności :(

Sówka wykonana trzema rodzajami włóczki (biała - Merino (50% wełna, 50% akryl), brudny róż - Elian Nicky (100% akryl), malinowa - Anilux (100% bawełna)). Szydełko 3,75 mm


czwartek, 24 stycznia 2013

Zaszczytów ciąg dalszy

Ostatnio bardzo często czuję się zaszczycona :) Z różnych powodów, mniej lub bardziej znaczących.
Jednym z takich powodów są wędrujące po blogosferze wyróżnienia. To jeden z tych dość ważnych powodów, bo wiele dla mnie znaczy, że moja "działalność" zostaje zauważona i doceniona :) Każdy Wasz komentarz, każde słowo dodaje mi skrzydeł i sprawia, że jeszcze bardziej chce mi się TO robić. Bo tak sobie myślę, że choć fizycznie nie przekazuję Wam wszystkim moich tworów, to jednak jesteście ich odbiorcami, a reakcje odbiorców zawsze są najlepszym motorem do działania :)

Dziś otrzymałam drugie wyróżnienie! Aż mi w sumie trochę głupio, że uśmiercam te zabawy, ale pozostanę konsekwentna. O powodach pisałam już poprzednio: nie jestem w stanie wybrać kilkunastu, najlepszych moim zdaniem blogów, bo uważam, że one wszystkie zasługują na nagrodę. Blogosfera jest pełna fantastycznych, zdolnych, pełnych pasji, kreatywnych osób i wybranie garstki, zgodnie z wymogami konkretnego wyróżnienia i z uwzględnieniem próśb niektórych bloggerów o nie nominowanie ich... to zadanie ponad moje siły! :)

Tym razem wyróżnienie przywędrowało od Ewy, która stała się szczęśliwą trzynastą obserwatorką :) Jest to The Versatile Blogger.


I tu pojawiają się schody :) Zasady tej nagrody przedstawiają się bowiem następująco:
Każdy nominowany blogger powinien:
- podziękować nominującemu bloggerowi u niego na blogu,
- pokazać nagrodę Versatile Blogger Award u siebie na blogu,
- ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie,
- nominować 15 blogów, które jego zdaniem na to zasługują,
- poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.

Ustaliliśmy już, że nie będzie ode mnie nominacji, bo rozciągam wieniec laurowy na całą blogosferę :) Wszyscy, którzy tu zaglądają i ci, którzy nie zaglądają, mogą czuć się wyróżnieni :)
Ale mam jeszcze podać siedem faktów dotyczących mnie osobiście. Nie żebym chciała się jakoś ukrywać, ale nie wiem co to mogłoby być żeby Was nie zanudzić :P Spróbuję :)

1. Nie umiem żyć bez muzyki. Zdarza się, że akurat niczego nie słucham, ale to rzadkość ;) Muzyka jest dla mnie ważna. Każdorazowo próbuję odnaleźć w niej siebie. Jak się uprę to każdy tekst zinterpretuję tak, że będzie pasował do mojego życia :) 

2. Jestem leniem! :) Na blogu Aśko przeczytałam takie fajne określenie: "ambitny leń" - to jest dokładnie to co mogę powiedzieć o sobie :) Wiele rzeczy chciałabym zrobić, ciągnie mnie w różnie rejony, ambicje mam naprawdę wielkie, a jak przychodzi co do czego to się okazuje, że mi się nie chce. Niedobre to, staram się zwalczać, ale... ale czasem mi się nie chce :P

3. Bardzo ważna jest dla mnie przyjaźń. Może dlatego, że odnaleziona późno, może dlatego, że w nietypowych okolicznościach, głównie jednak chyba dlatego, że dale poczucie pewności i stuprocentowej gwarancji, że cokolwiek... ©

4. Mam kłopoty ze skupieniem :) Szczególnie jeśli muszę skupić się na pisaniu referatu :) Bo przecież jest tyle ważnych rzeczy, które należy zrobić właśnie teraz! :P O dziwo, w bibliotecznym zaciszu praca idzie jakieś tysiąc razy szybciej :)

5. Studiuję. Nazywają to Finansami i Rachunkowością, ale nie jestem przekonana czy się nie mylą :P Za półtora roku mam nadzieję to zakończyć i nie musieć wracać w uczelniane mury. Studenckie życie może i ma swoje zalety, ale na studiach zaocznych jakoś trudno to zauważyć ;)

6. Lubię eksperymentować z herbatkami. Kawy właściwie nie piję, nie licząc porannej, która ma właściwości otwieracza do konserw działającego na moje powieki ;) Ale herbatki piję zawsze, przeróżne i jak tylko zobaczę na sklepowej półce jakąś nowość, która wydaje się interesująca to natychmiast mam ją w swoim koszyku :)

7.  Marzę... Kilka marzeń udało mi się spełnić, mam kilka nowych, niektóre realne, inne trochę mniej. Marzę o podróży do Rzymu, marzę od chałupce na Bali ;) marzę żeby postawić na swojej półce dwie debiutanckie powieści z dwoma, bardzo konkretnymi nazwiskami (do ich Autorek: tak, to JEST moje marzenie! :)), jednak to najważniejsze, najskrytsze marzenie... niech pozostanie skryte :)

Udało się :) Nie wiem czy nie zanudziłam, ale 7 punktów napisałam :) 

Jeszcze raz serdecznie dziękuję za wyróżnienie! To naprawdę bardzo miłe :)


PS. Myślę, że najbliższy post "robótkowy" pojawi się tu dopiero na początku lutego, kiedy będę musiała pokazać SALowe obrazki :) W między czasie coś tam tworzę, ale moja efektywność znacznie spadła z powodu wzywających mnie obowiązków. Myślę jednak, że w lutym będę miała dość dużo nowości do pokazania :)

Pozdrawiam cieplutko w te mrozy! :)

piątek, 18 stycznia 2013

Czuję się zaszczycona :)

Zauważyłam dziś dwie rzeczy:
1. grono obserwatorów tego bloga osiągnęło dziś liczbę dwucyfrową :) Witam Sutaszem Oczarowaną :) która zaobserwowała mnie jako dziesiąta ;)
2. Nie dość, że zaobserwowała, to jeszcze wyróżniła mój blog! :)


Każdy, kto się w blogosferze obraca dobrze wie czym jest Liebster Blog, więc nie będę się nad tematem długo rozwodzić ;) Przejdę od razu do odpowiedzi na zadane pytania, które, muszę przyznać, są bardzo interesujące :))

Gdybyś wygrała milion kupiłabyś...?
Oj, jeszcze nic, a już się rozmarzyłam :) Nie zapowiada się, żebym wygrała, więc nie orientowałam się w cennikach, ale... czy da się za milion kupić wyspę? :) Zakładam, że Bali za takie pieniądze nie kupię, ale może jakąś małą? Albo posiadłość na Bali... O, tak! 

Ulubiony kolor??
Hmmm, nie mam chyba takiego jednego, ulubionego :)

Co zmieniłabyś w sobie?
To bardzo osobiste pytanie :) Szczerze odpowiem, że chyba najbardziej bym chciała zwalczyć nieśmiałość :) Pracuję nad tym :)

Nie wychodzę z domu bez...?
Torebki! A w niej jest cała masa "niezbędnych" rzeczy ;) 

Ulubiona technika tworzenia?
Ideą tego bloga jest poznanie jak największej ilości technik :) Na tą chwilę szydełko wysunęło się na prowadzenie :D

Twój Idol to...?
Śmiejcie się, ale powiem, że JT :) Kto mnie zna trochę dłużej, jeszcze z onetowskiego bloga, to wie o co chodzi ;) Uwielbiam Justina, a w tym tygodniu moje uwielbienie przeżywa renesans :) Słyszeliście już jego nową piosenkę?

Aaaach :)

Twój największy sukces życiowy:)?
Olaboga! Mam nadzieję, że te największe sukcesy to są jeszcze przede mną :) Na tą chwilę to chyba "przetrwanie" jest moim największym sukcesem :)

Największe spełnione marzenie?
Nie mam wątpliwości! Znalezienie przyjaźni, która, wydawałoby się, na tym poziomie, możliwa jest tylko w filmach i serialach amerykańskich! Dziękuję! Kocham! (Zainteresowane osoby będą wiedziały :))
A mogą być dwa? Bo jeszcze KRAKÓW! Odwiedzenie Krakowa było moim marzeniem od dziecka - spełniło się, przerastając moje najśmielsze oczekiwania :)

Marzycielka czy realistka?
Chyba jednak marzycielka :) Za marzenia się nie płaci, a skoro się spełniają (patrz: punkt wyżej ;)) to chyba warto marzyć :)

Gdybyś miała wehikuł czasu, gdzie byś się cofnęła?
Kiedyś myślałam o tym, że cofając się w czasie mogłabym naprawić kilka błędów, inaczej przeżyć kilka chwil... teraz nie chciałabym się cofać i czegokolwiek zmieniać, bo wiem, że każda, nawet najdrobniejsza zmiana mogłaby spowodować, że nie spełniłyby się moje marzenia (patrz: dwa punkty wyżej ;)) Gdybym miała wehikuł czasu chyba egoistycznie schowałabym go głęboko w szafie żeby nikt mi nie majstrował przy przeszłości ;)

Jak poprawiasz sobie nastrój?
Sposobów znam wiele ;) Od tego są przyjaciele :) Od tego jest też szydełko, dobry serial, ciepły kocyk, herbatka i czekolada ;) 


I skończyły się pytania :)

ZASADY: Według zasad nominację otrzymuje się od innej osoby blogującej za "dobrze wykonaną robotę". Otrzymują ją osoby, które na swoim blogu nie mają zbyt dużej liczby obserwatorów. Osoba z wyróżnionego bloga odpowiada na 11 pytań zadanych przez nominującego. Następnie sama nominuje 11 osób i zadaje 11 pytań. Koniecznie informuje nowe nominowane osoby. Warunek: nie wolno nominować osoby, od której otrzymało się wyróżnienie.


Zasady są jasne i przejrzyste. Ja jednak nie postąpię zgodnie z regulaminem. Nie nominuję 11 osób.
Mój Liebster blog wędruje do:
- wszystkich moich blogowych znajomych osób, które wspierają mnie od bardzo dawna :)
- wszystkich, którzy tu zaglądają i dodają mi skrzydeł swoimi komentarzami, oraz tych, którzy komentarzy nie zostawiają :)
- wszystkich tych, których blogi ja obserwuję, zachwycam się i inspiruję - bez tego nie powstałby ten blog!

Na zakończenie chciałabym serdecznie podziękować za wyróżnienie Sutaszem oczarowanej :) To bardzo miłe, szczególnie, że mój blog jest taki młodziutki ;)

Chciałabym też podziękować Justiii, która takim wyróżnieniem obdarowała mój drugi blog już dość dawno temu - mam nadzieję Kochana, ze wybaczysz mi brak odpowiedzi :)

Teraz zmykam, ale prawdopodobnie w przyszłym tygodniu pokażę pierwsze efekty wykorzystania nowych zapasów włóczki ;)




poniedziałek, 14 stycznia 2013

Zakupowo i "Kobieta z bukietem" tydzień pierwszy :)

Witajcie :) Przybywam kichająca i przeziębiona :/ żeby się pochwalić troszkę ;) Dotarły dziś do mnie moje zakupy i tym samym utworzyły mi się zapasy materiałów :) Na razie wszystkie włóczki wylądowały w pudle po butach i póki co tam pozostaną. Ale przyszłościowo będę musiała pomyśleć o jakiejś organizacji pracy i wygospodarowaniu miejsca na wszystkie bibeloty, a to na moich 9 metrach kwadratowych może nie być proste ;)

Włóczki zakupione, bo mam plany ;) Mam też zamówienie konkretne, wiosenne :) Jakby ktoś jeszcze nie wiedział to limonkowy będzie kolorem sezonu! :) Będzie więc broszka-kwiatek w cytrynkowo-zielonym kolorze, będą podkubeczki o zupełnie nowym kształcie (mam nadzieje że wyjdą, bo jeszcze nie próbowałam ;))

A oto mój zestaw włóczek:


Na drugim zdjęciu pojawił się też motek włóczki czerwonej, którą zakupiłam w pasmanterii stacjonarnej. Ostatnio rozglądam się po okolicy, ale niestety chyba nie będzie mi dane znaleźć dobrej, bogatej pasmanterii w pobliżu :( Na szczęście jest jeszcze internet :) Choć tu to często zakupy w ciemno... Tym razem nie ma większych rozczarowań na szczęście :)

Poza włóczką zakupiłam podstawowe narzędzia pracy, czyli SZYDEŁKA! Dużo szydełek :) 24 sztuki w rozmiarach od 0,9 mm do 6,5 mm. Zapakowane w zamykane na zamek etui. Teraz mam czym pracować :)



I jeszcze drobiazgi, czyli agrafki, które przydadzą się, skoro broszki mam w zamiarze robić :)

***
 Mogę się też pochwalić pierwszym etapem pracy nad "Kobietą z bukietem". To co przedstawia w tej chwili  kanwa to brązowa, nieregularna plama :) Ale muszę powiedzieć, że od momentu pierwszego przeciągnięcia muliny widziałam, że to naprawdę będzie imponujący obraz! Półkrzyżyki, które na razie postawiłam, powstały z poczwórnej wiązki muliny, dzięki czemu haft jest naprawdę gęsty i przestrzenny. Nie mogę doczekać się co będzie dalej ;) 


Muszę jednak powiedzieć, że nie poszło jak z płatka... Jest taki jeden malutki fragmencik tej plamy, który prułam DWA razy, bo nie mogłam się doliczyć! Na szczęście za trzecim podejściem udało mi się trafić we właściwe rzędy ;) 

A teraz zarządzam przerwę! Choć strasznie mnie ciągnie do tych nowych włóczek... bo one takie mięciutkie, takie nieznane... chciałoby się chociaż spróbować... Ale obowiązki wzywają, niestety...

Pozdrawiam Was serdecznie :)


czwartek, 10 stycznia 2013

I się skończyło...

To koniec! Nie ma już nic! Zużyłam swój pierwszy motek włóczki do samiuteńkiego końca ;) Przedstawiam ostatnie twory z tej czerwonej anilany i... czekam na dostawę nowiutkich włóczek :)

Jako, że szewc bez butów chodzi, to oczywiście ja nie miałam jeszcze swojej podkubeczki, a już dawno planowałam sobie taką uczynić i zabrać do pracy :)

Powstała dziś, z nowego wzorku.
Schemat znaleziony na dziergalni - rozetka pozostała kółeczkiem niedokończonym, bo mi się czerwony sznurek skończył przedwcześnie ;))

Więc zamiast wyglądać tak:
źródło
prezentuje się tak i ma ok. 13 cm średnicy:


Mmmm... pysznościowa herbatka :)

Włóczki zabrakło na dwa rzędy, nadające robótce wygląd kwiatka. Ale zostało jeszcze prawie metr, a przecież nie mogłam tak po prostu wyrzucić :)

Z reszteczki stworzyłam malutkie serduszko - bazę do serduszka prezentowanego TU i TU.


Takie maleństwo :) Jeden rządek zaledwie :) Ok. 5 cm.

Włóczki nie ma, ale czasu też nie bardzo, więc może to się nawet dobrze składa? ;)


Podkubeczki

Kiedy opublikowałam posta przedstawiającego moje pierwsze szydełkowe robótki ( TU ), natychmiast dostałam maila od Przyjaciółki. Wiadomość zawierała się w dwóch słowach: "Zamawiam! Oba!" :) I nie było zmiłuj! ;) Zresztą, prędzej czy później i tak otrzymałaby próbki moich szydełkowych tworów, bo ja tworzyć nie zaczęłam żeby mi się robótki kurzyły na półce, tylko żeby móc czasem drobnym gestem wywołać uśmiech na twarzy bliskich mi osób ;)

Zgodnie z zamówieniem powstało więc serduszko i kwiatek. Prezentują się tak:
(Dowiedziałam się, że już zostało skradzione :) Dobrze, że przynajmniej wiem, kto skradł moje serce...)



Tym razem kwiatek został wykonany zgodnie z instrukcjami i ma sześć płatków. Został też pomniejszony o jedną warstwę :)Mi osobiście chyba bardziej podoba się wersja pięciopłatkowa i jeśli będę powtarzać kiedyś ten wzór to raczej właśnie w ten sposób :)

Ale ja nie byłabym sobą, gdybym wysłała tylko to co zamówione ;) Próbowałam, ćwiczyłam się, eksperymentowałam i...

Do koperty powędrowały jeszcze dwie podkładki pod kubeczki, czyli właśnie Podkubeczki :)) Jedna okrągła, druga kwadratowa - efekt ćwiczenia babcinych kwadratów ;)

A oto i one :)


Zanim jednak zapakowałam kopertę wpadł mi do głowy pomysł i szybciuchno przystąpiłam do jego realizacji :)
Efekt:

Jako, że kółeczko jest właściwie sześciokątem, na każdym z kącików przyszyłam malutki guziczek :)

A cała paczuszka wyglądała tak:




Ale to nie koniec niespodzianek, jakie zaserwowałam przy udziale poczty (która od tego roku jakaś bardziej zawodna się zrobiła...)

Ktoś mi się przypomniał, wracając po nieobecności i natychmiast naszła mnie myśl, że przecież to czerwona włóczka jest, więc...

Tym kimś był Red we własnej osobie :)
Red to by wyraźnie chciał dostać serduszko, ale nic z tego ;) Do Rodzinki Redów pofrunęły podkkubeczki, po parze z każdego wzoru :)

O, takie:


 Zapakowane oczywiście w paczuszkę :)




Podkubeczki się przyjęły i nawet zadebiutowały w blogosferze zanim ja zdążyłam o nich napisać ;)  ( TU )

Na tym pierwszym zdjęciu widać to, co ja bardzo starałam się ukryć na swoich zdjęciach - one są krzywe jak diabli ;))) No cóż, niedoskonałość cechą początkujących :) Nie łamię się ;))

PS. Jakby ktoś z Was przypadkiem jeszcze nie znał Redów i ich twórczości to zachęcam do zajrzenia na Ich bloga. Toć tam cuda same :))



środa, 9 stycznia 2013

SAL Koci Kalendarz: Kocie rękawiczki

Kici kici
Cisza...
Kici kiciiiiii
Wyłania się, najpierw czarny łepek, a potem cała dostojna sylwetka. Przychodzi powoli, elegancko, bo to przecież niezwykle dystyngowany kot jest :) Wygląda jak czarna pantera, jest zazdrośnikiem i lubi strzelić sobie focha :)

Taki jest mój kociak, dachowiec prezentujący się jak wielokrotny champion najczystszej krwi :) Niestety nie mogę poprzeć tych słów odpowiednim zdjęciem, ale może w weekend jakoś uda mi się zrobić mu małą sesję :)

Wprawdzie koty mam dwa, ale piszę o tym jednym dlatego, że kojarzy mi się bardzo z Retro Kocim Kalendarzem, który jest motywem SALu u Meri :)

Zgodnie z terminem, publikuję dziś efekty mojej pierwszej pracy nad tym SALem :) Wprawdzie obrazek skończony był w niedzielę, ale post miał być 9-tego to będzie :)

Wprowadziłam zmiany w schemacie. Nie haftowałam całego tła. Chyba trochę z lenistwa, albo jeszcze bardziej z oszczędności czasu :) Zamiast tła, koloru nań przeznaczonego użyłam do wyhafcenia napisów na obrazku - i taką metodę zamierzam stosować przez wszystkie 12 miesięcy :) Wprawdzie w styczniu kolorek na tło przeznaczony jest dość jasny i przez to słabo widoczny, ale mam nadzieję, że w przyszłych miesiącach będzie inaczej. A jeśli jednak nie, to się pokombinuje :)

Całość prezentuje się tak:

Haft wykonany na kanwie Aida 14 muliną DMC. Rozmiar obrazka to 12x9 cm.
Na oczka użyłam zielonych koralików Mill Hill w rozmiarze 11. Mam zamiar używać ich naprzemiennie ze złotą muliną metalizowaną :)


Obrazek okazał się być duży, przez co wszystkie miesiące nie zmieszczą mi się wszystkie na jednym kawałku zakupionej tkaniny - to był ostateczny bodziec do podjęcia decyzji o haftowaniu każdego z nich oddzielnie. I już chyba mam pomysł jak te hafciki wykorzystam :))


wtorek, 8 stycznia 2013

Dwutorowo

Sezon grypowy trwa! Mam nadzieję że Was nie dopadło żadne choróbsko! Ja, jak na razie (na razie!) zostałam zarażona dwoma wirusami: haftem krzyżykowym i szydełkiem :)

Wczoraj pokazałam, że nie zapomniałam o krzyżykach.

Dziś bardzo produktywnie spędziłam dzień w bibliotece. Kiedy wróciłam byłam tak głodna, że zaklinałam obiad żeby się szybciej gotował, a kiedy wreszcie zjadłam... rozleniwiłam się :) Nie chciało mi się ruszyć, więc chwyciłam za szydełko :)

Kupiłam dziś swoją pierwszą gazetkę z szydełkowymi wzorami :) Wykorzystałam już wzór na kwiatka, który miał być przyszyty do czapki - u mnie będzie pełnił rolę broszki :)


W gazetce znajduje się wiele fajnych wzorów na czapki, rękawiczki i szaliki - na koleją zimę będzie jak znalazł ;)) Szczególnie przypadł mi do gustu różowiutki zestaw widoczny w lewym dolnym rogu okładki - w moim wykonaniu na pewno nie będzie tak cukierkowy słodki, ale wzór jest naprawdę fajny :)

A mój dzisiejszy kwiatuszek? Pracuję na resztkach pierwszego motka włóczki, więc jak na razie wszystko w czerwieni ;) Kwiatek mi się podoba, choć muszę przyznać, że to jest moja wariacja na temat wzoru :) A to dlatego, że kiedy liczyłam oczka zgonie z schematem wyszły mi cztery płatki, choć na schemacie rozrysowanych było sześć. Sprułam więc robótkę i szydełkowałam ciaśniej. W efekcie płatków powstało osiem :D Muszę się chyba jeszcze dokładniej przyjrzeć tym słupkom ;) Zostawiłam jednak tak jak jest, bo dzięki temu kwiatek jest pełniejszy i bardziej falowany :)




I tak właśnie w kilka chwil powstała fajna, dość duża (średnica ok 9 cm) broszka w sam raz do zimowego swetra :) Właściwie to jeszcze nie powstała, bo muszę poszukać agrafkę ;)

A resztę wieczoru to chyba spędzę z pewną Kobietą z bukietem ;)



poniedziałek, 7 stycznia 2013

W gotowości :)

Wprawdzie muszę teraz trochę przystopować z robótkami wszelkiego rodzaju, bo inne obowiązki wzywają, ale udało mi się uczynić przygotowania do największego chyba przedsięwzięcia tego roku :)

"Kobieta z bukietem" pierwsze kroki :) Może pierwsze ruchy igłą wykonam w tym tygodniu, ale wcale nie jest to pewne. Wyjęłam jednak z pudełka całe skarby, wyznaczyłam na kanwie prostokąt o wymiarach 27x38 cm i nawlekłam odpowiednią mulinę na igłę.

Nie zapomniałam o krzyżykach, oj nie ;)


Kanwa na tamborku, mulina na igle... wszystko tylko czeka na chwilę wolnego czasu :)

niedziela, 6 stycznia 2013

Nauka czytania

Kilka dni temu, trwając w szydełkowym szale ;) stwierdziłam, że dość już tego ciągłego powtarzania tych samych wzorów tłumaczonych na youtube ;) Znalazłam sobie interesujący wzorek, powiększyłam schemat i uzbrojona w szydełko i włóczkę wzięłam się do roboty :)

Schemat:

źródło

Całkiem fajny szaliczek i dużo kreseczek przeróżnych do rozszyfrowania :)

Efekty:




Stworzyłam tylko pierwszy "kwiatek", bo całe przedsięwzięcie miało na celu jedynie przekonanie się czy sobie ze schematami poradzę :) Mój twór kształtem przypomina to do czego zmierzałam, więc chyba nie wyszło źle :) Po obfoceniu robótka została spruta, ale wzór sobie zapisałam i jak tylko wyposażę się w bardziej odpowiednią włóczkę, na pewno do niego wrócę :)




środa, 2 stycznia 2013

Czerwono mi, czyli pierwsze szydełkowe robótki :)

Tak bardzo mi się moje pierwsze próby szydełkowania spodobały, że jeszcze w poniedziałek odwiedziłam pasmanterię :) Kupiłam grubą, czerwoną włóczkę i odpowidniego rozmiaru szydełko ;)

Szydełko: rozmiar 6 mm
Włóczka: 100% anilana

Zaopatrzona w taki zestaw oraz internet :) zanim jeszcze rozbrzmiały pierwsze dźwięki sylwestrowych zabaw uczyniłam swoje dwie pierwsze szydełkowe robótki :)

Na pierwszy ogień poszło serduszko :)


 

Powstała z niego zawieszka, bo tak jakoś mi się spodobała pętelka powstała przy zakańczaniu robótki :))
 
Serduszko jest dość duże, ze względu na grubość włóczi i rozmiar szydełka. Jego wymiary to 7x9 cm.
 
 
 
Drugim w kolejce był przestrzenny kwiatek. Trochę zmodyfikowałam wzór, bo miał być sześciopłatkowy, a mój ma tylko pięć płateczków ;)
 


 
Choć tego rodzaju kwiatki idealnie nadają się na broszki, mój nie może spełniać takiej funkcji, bo jest po prostu gigantyczny ;)
 
Wymiary kwiatków od najmniejszego do największego to 6 cm, 9 cm i 12 cm.
 
Te pierwsze moje szydełkowe robórki nie będą miały żadnego specjalnego przeznaczenia, ale już mam pomysły jak wykorzystać takie proste wzorki :)
 
A zabawa szydełkiem podoba mi się coraz bardziej :)


wtorek, 1 stycznia 2013

SAL Lizzie Kate: Scary Snowman

Dziś z szybciutką notką się pojawiam ;) Udało mi się właśnie przed chwilą dokończyć pierwszy SALowy obrazek :)

Styczniowa kartka kalendarza Lizzie Kate jest już gotowa. I - uwaga! - stała się moim pierwszym bezbłędnym haftem :) Może to nie jakieś szczególne osiągnięcie biorąc pod uwagę rozmiary obrazka, ale mnie to bardzo cieszy ;)




Dlaczego zatytułowałam go "Scary Snowman"? Kiedy wyszywałam węgielki składające się na jego uśmiech pomyślałam, że to dość przerażająco wyszło ;) Na dokończonym obrazku już tego strachu nie widać :)

Od samego początku polubiłam ten wzór. Jest sympatyczny, ma piękne, intensywne kolory. Myślę, że pełny kalendarz będzie prezentował się bardzo dobrze :)

Haft wykonany na kanwie Aida 14 muliną DMC. Ostateczny rozmiar obrazka to kwadrat o boku 7,2 cm.

We wzorze znajdują się jeszcze guziczki. Sprawdzę jutro jak będą się prezentowały na obrazku i ewentualnie edytuję post zdjęciami haftu z tymi dodatkami :)

W najbliższym tygodniu zabiorę się za drugi SALowy obrazek. Wcześniej pokażę jeszcze moje ostatnie dokonania ubiegłego roku :) I chyba będę musiała odrobinę przystopować z robótkami wszelakimi, bo mnie studia wzywają i to jest dopiero straszne, straszniejsze niż ten bałwan :))