Będąc już "dużą dziewczynką" poczułam ZEW. Zaraziłam się. Postanowiłam spróbować. Najpierw pojedynczo, potem całymi stadami. W ten sposób poznawałam nowe techniki rękodzielnicze. Nadal jest wiele takich, które pozostają dla mnie tajemnicą. Być może kiedyś po nie sięgnę. Póki co cieszę się tymi które zmam, zgłębiam je i... nieustannie żałuję, że mam dla nich tak mało czasu!

Każdą chwilę poświęcam na pasję! Witam Cię w moim rękodzielniczym świecie przyjemności :)

środa, 24 kwietnia 2013

Z ostatniej chwili: Smok zaatakował!

Przybywam do Was prędko, aby przekazać najnowsze informacje. Zaatakował mnie smok. Krążył już od wczoraj, ale dziś zdecydował się podjąć ostateczną próbę i chyba mu się udało!

A mowa oczywiście o metryczce :) Przyszła pora na prezentację drugiego etapu prac na obrazkiem. Umownie podzieliłam całość na trzy etapy, więc przede mną ostatnia część. A potem już tylko napisy, które mają być niespodzianką, więc nie zostaną opublikowane zanim przesyłka nie dotrze do nowego Właściciela :) A muszę powiedzieć, że mam już na te napisy pewien pomysł :)



Wstawiam dwa zdjęcia, ponieważ w tej nocnej porze niemożliwym jest uzyskanie rzeczywistego koloru! Pierwsze z lampą, drugie bez, to co naprawdę jest na kanwie mieści się gdzieś po środku ;) A tak w ogóle to straszne dziś miałam problemy z załadowaniem zdjęć - mam nadzieję, że to był pierwszy i ostatni raz ;)

Dobrej nocy życzę i... ciąg dalszy nastąpi :) 




sobota, 20 kwietnia 2013

Igła, szydełko, milion projektów na raz...

Jak wiecie pracuję teraz w wolnych chwilach nad metryczką zamówioną przez Malwinę. Umówiłyśmy się na publikację etapów pracy i właśnie teraz mogę pierwszy taki etap zaprezentować. Jeszcze dziś obrazek trochę urośnie, ale na tą chwilę przedstawia się tak:


Powiem Wam, że mając kanwę na tamborku nie widzę dokładnie efektów. Widzę pojedyncze krzyżyki, które jeszcze nie łączą się w obraz. Ale tu, na zdjęciu już ten efekt jest widoczny :)

Mogłoby być może tych krzyżyków troszkę więcej po takim czasie, ale jakoś mnie tak nosi ostatnio ;) Z tego noszenia powstał koszyk z ostatniego posta, a teraz w tym koszyku zrobiło się bardziej tłoczno:


Dodatkowe dwa kolory włóczki i początek robótki, taka próbka, bo nie pozwoliłam sobie żeby mnie całkiem wciągnęło ;) W końcu obiecałam, że metryczka będzie priorytetem... :)


Miłego wieczoru Wam życzę i ciepłej niedzieli :)

czwartek, 18 kwietnia 2013

Odhaczony z listy ;)

Posiadam własną, w głowie zapisaną listę "to do" - wzory, które chciałabym wypróbować, przedmioty, które chciałabym zrobić, coś czego chciałabym się nauczyć. Lista jest długa i ciągle się wydłuża :) Inspiracje czerpię z przeróżnych miejsc i tylko czasu mi brakuje, na ich realizację.

Ale wczoraj po bardzo pracowitym dniu usiadłam i odhaczyłam jedną pozycję z tej listy. Porządkując leżące pod ręką przydasie robótkowe stwierdziłam, że muszę mieć coś co pomoże mi trzymać je w ładzie, bo inaczej wkrótce zginę ;) Wiedziałam od dawna czym będzie to "coś". Szydełkowy koszyk!

Wzór znalazłam na blogu Pomarańczowy kot już dawno i wiedziałam, że prędzej czy później go wykorzystam :) Jego wykonanie jest bardzo proste i mi zajęło ok. 4 godzin, a nie jestem w szydełkowaniu jeszcze bardzo biegła ;) Obserwując rosnącą robótkę stwierdziłam, że nie pójdę spać póki jej nie ukończę, więc poszłam spać po 1 w nocy, z bolącymi z przesilenia dłońmi ;) Ale warto było!

Oto efekt mojej nocnej randki z szydełkiem :)



Prosty wzór składający się z samych półsłupków urozmaiciłam rzędem słupków i dwoma rzędami wykonanymi z włóczki w kontrastującym kolorze - bardzo lubię takie niestandardowe połączenia kolorów ;) Na koszyk zużyłam prawie cały motek limonkowej Puchatek Kotki, który pozostał mi po wykonaniu szalika Spring i kwadratowych podkubeczków



Koszyczek doskonale mieści wszystko to, co lubię mieć zawsze pod ręką, niezależnie od tego, czy szydełkuję, czy haftuję ;) Po zewnętrznej stronie przypięłam kwiatek-igielnik, a po wewnętrznej zawiesiłam agrafki, które dotąd nie miały stałego miejsca pobytu ;) A w środku to co robi się teraz, czyli  motek brzoskwiniowej włóczki wraz z początkiem robótki, którą prezentować będę w czerwcu ;) No i coś na osłodę - woreczek moich ulubionych krówek :)

Skoro mam już koszyczek i porządek w podręcznych przydasiach... mogę wrócić do metryczki, żeby móc w najbliższym czasie pokazać jak urosła na kanwie ;)

Pozdrawiam Was słonecznie!


środa, 17 kwietnia 2013

Muffiny z czekoladą i bananami

To nie jest blog kulinarny. I nigdy nie będzie. Ale jednym przepisem się podzielę.

Nie rządzę w kuchni na co dzień. A kiedy już się tam pojawiam to zazwyczaj wolę zająć się czymś słodkim :) Jestem łasuchem i mam kilka wypróbowanych słodkości, o które rodzina prosi mnie, kiedy odczuwa niedobory cukru ;)

Na te czekoladowo-bananowe muffiny trafiłam kiedyś na jakimś blogu. Od razu mi się przepis spodobał. Lubię banany, lubię czekoladę i lubię przepisy niewymagające dużego nakładu czasu i pracy :) Nie jestem teraz naprawdę w stanie powiedzieć skąd ten przepis pochodzi, bo zgubiłam go w sieci - jeśli ktoś coś na ten temat wie to proszę o podpowiedź ;)

Wczoraj się zorientowałam, że ostatnio piekę te muffiny średnio raz w tygodniu :D Tak się jakoś złożyło ;) I wczoraj też się pojawiły w mojej kuchni, więc przy okazji postanowiłam zrobić coś obok nich :)

Oto przepis! Trochę przeze mnie zmodyfikowany ;)

- 2 szkl. mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka sody
- 1 łyżeczka cukru waniliowego
- 3 łyżeczki kakao
- 3/4 szkl. cukru
- szczypta soli

- 1 szkl. maślanki
- 2 jajka
- 3/4 łyżki oleju
- 4 banany
Dwa z nich kroimy na kawałki, dwa rozgniatamy widelcem. Wszystko dodajemy do ciasta.
- 1 tabliczka czekolady mlecznej
- 1 tabliczka czekolady białej
Pokrojone w kostkę i dodane do ciasta.

Na tym etapie nie wygląda to może zachęcająco, ale za to pachnie nieziemsko!  Ciasto jest już gotowe :)

Piekę je w piekarniku nagrzanym do 180 st. ok. 15-20 min - czas pieczenia należy dopasować do swojego piekarnika :) Jedyną wadą tych muffinów jest fakt, że nie rosną pięknie równomiernie, Potrafią przybierać przeróżne kształty, a to za sprawą kawałków bananów (chyba... ;) )Z jednej porcji wychodzi około. 30 szt. 


Gotowe muffiny oprószam cukrem pudrem - moim zdaniem nic więcej im nie trzeba :) Są wilgotne i aromatyczne. Smakują zarówno cieplutkie jak i po kilku dniach, o ile się jakiś uchowa ;) Większość z nich znika zanim jeszcze zdążą ostygnąć ;) 

Może ktoś ma ochotę się skusić?


poniedziałek, 15 kwietnia 2013

W przygotowaniu...

W tworzeniu najpiękniejsza jest możliwość sprawienia komuś radości. Kiedy spędzamy swój czas w sposób, który jest dla nas przyjemny i daje odprężenie, a efekt naszych działań zostaje przyjęty z uśmiechem, zachwytem, wdzięcznością... To właśnie chyba dlatego to jest takie zaraźliwe ;) Bo kto nie lubi wywoływać uśmiechu? U osób, które kochamy, u tych, których znamy i takich, o których nie wiemy właściwie nic, poza tym, że bardzo chciałyby mieć jakąś rzecz. Rzecz, którą my umiemy wykonać.

Kiedy zobaczyłam w komentarzu "tęsknotę" za haftowaną metryczką, pomyślałam ale przecież ja bardzo chętnie  :) Od razu skontaktowałam się z Malwiną, aby tę chęć wyrazić. Próbowałyśmy umówić się na wymiankę, ale nie wyszło. To moja wina, przyznaję! Z wielką miłością uczę się szydełkowania, a to wiąże się z tym, że wszystko chciałabym zrobić SAMA! Taka Zosia-Samosia ze mnie ;) Ale jednak udało nam się jakoś umówić. :)

Jeszcze nie zabrałam się za pracę. Jeszcze nie było kiedy. Jeszcze nie wiem, czy dziś pierwsze krzyżyki postawię. Ale jestem do tego już zupełnie przygotowana:


A jak sobie pomyślę o entuzjazmie Malwiny to zaraz jakieś takie większe ciągoty do igły mam, choć mnie szydełko ostatnio nęci trochę ;) 
Malwinko, metryczka jest teraz moim priorytetem :) A że mi prywatnie bardzo podoba się ten wzór to już na wstępie wiem, że praca nad nią będzie czystą przyjemnością :)



piątek, 12 kwietnia 2013

Rocznicowe misie ukończone :)

Rzutem na taśmę, wczoraj wieczorem udało mi się ukończyć haft z Misiami TT na huśtawce. W ostatniej chwili, głównie dlatego, że mi bardzo ten wzór nie szedł. Dłużyło mi się straszliwie i myślałam, że już nigdy nie uda mi się skończyć. Ale termin był konkretnie wyznaczony, bo jutro spotkam się z Jubilatami :)




Jestem zadowolona z końcowego efektu, mimo że wiem jak bardzo daleko mu do perfekcji ;) Na przykład serduszko na końcu napisu z datą pojawiło się, aby zatuszować błąd w wyśrodkowaniu ;) Nikt mi teraz nie powie, że tak nie miało być :P



Do obrazka, oprawionego w brązową ramkę dołączę kartkę - oczywiście autorstwa Aśko. Asia jak zwykle stanęła na wysokości zadania, a kiedy zobaczyłam karteczkę, to jej kolory zaraz skojarzyły mi się z kolorami, które odnaleźć można w ramce :) 

Mam nadzieję, że podarek przypadnie do gustu Jubilatom :) To fantastyczna para, więc mogę myśleć, że tak właśnie będzie ;)

Przepraszam Was, za chaos w tym poście - miałam ciężki tydzień, teraz wpadłam z rozpędu do domu i już jestem myślami na uczelni, gdzie spędzę cały weekend. Jeśli przetrwam to pojawię się wkrótce z zapowiedzią moich najbliższych planów ;)

Życzę Wam, Kochani, świetnego i słonecznego weekendu!




piątek, 5 kwietnia 2013

Prawie gotowe, czyli nadal misie...

Przybywam, żeby "pochwalić się", że udało mi się dokończyć krzyżyki w misiowym hafcie. Tym jak namieszałam i jak bardzo musiałam się postarać żeby wybrnąć jakoś chwalić się nie będę ;)

Miśki prezentują się tak:
i czekają na backstitche... a ja się trochę obawiam, bo jakoś wyjątkowo z tym misiowym wzorkiem miałam trochę problemów i szło mi jak po grudzie. Mam nadzieję, że efekt końcowy będzie tego warty ;)

Pozdrawiam serdecznie życząc udanego weekendu :)

wtorek, 2 kwietnia 2013

SAL Lizzie Kate: Święconki czas

Właściwie to może trochę poniewczasie, ale to tylko dlatego, że Wielkanoc w tym roku przypadła dość wcześnie...

Wprawdzie ostatnio pracuję nad misiami TT, ale zarządziłam sama sobie przerwę, ponieważ zbliża się termin publikacji kolejnego obrazka salowego u Hanulka. I tak, w czasie świąt i po świętach powstał kwietniowy koszyczek ze święconką ;)

Hafcik tylko potwierdza to co od kilku miesięcy powtarzam o schemacikach Lizzie Kate: słodkie obrazki i piękne, żywe kolory - w sam raz na wiosnę, która nadal nie chce przyjść.


Koszyk pełen jest pisanek, a i marchewka dla zajączka się znalazła :) Tak zachęcony zajączek chyba zostawił fajne prezenty? Jak to u Was było? :)




Na kanwie coraz ciaśniej :) Te obrazki są kolejnym dowodem na to, jak szybko umyka czas - ani się spostrzegę a będę oprawiać gotowy haft!

A teraz, skoro obowiązek SALowy wypełniłam, mogę wracać do miśków ;) Ale powiem Wam szczerze, że krzyżykując zdążyłam już stęsknić się za szydełkiem! No i coś tam się w między czasie po troszeczku tworzy ;) Jak zdecyduję ostatecznie co to ma być to być może Wam pokażę ;)

Miłego wieczoru! 

PS. Czy ktoś rozmawiał może z Wiosną? Dawno jej nie widziałam i trochę się martwię, bo się nie odzywa. Jeśli ktoś ma z Nią kontakt to proszę niech przekaże, że czekam na sygnał co tam u Niej słychać i serdecznie zapraszam na kawę!