Będąc już "dużą dziewczynką" poczułam ZEW. Zaraziłam się. Postanowiłam spróbować. Najpierw pojedynczo, potem całymi stadami. W ten sposób poznawałam nowe techniki rękodzielnicze. Nadal jest wiele takich, które pozostają dla mnie tajemnicą. Być może kiedyś po nie sięgnę. Póki co cieszę się tymi które zmam, zgłębiam je i... nieustannie żałuję, że mam dla nich tak mało czasu!

Każdą chwilę poświęcam na pasję! Witam Cię w moim rękodzielniczym świecie przyjemności :)

czwartek, 18 kwietnia 2013

Odhaczony z listy ;)

Posiadam własną, w głowie zapisaną listę "to do" - wzory, które chciałabym wypróbować, przedmioty, które chciałabym zrobić, coś czego chciałabym się nauczyć. Lista jest długa i ciągle się wydłuża :) Inspiracje czerpię z przeróżnych miejsc i tylko czasu mi brakuje, na ich realizację.

Ale wczoraj po bardzo pracowitym dniu usiadłam i odhaczyłam jedną pozycję z tej listy. Porządkując leżące pod ręką przydasie robótkowe stwierdziłam, że muszę mieć coś co pomoże mi trzymać je w ładzie, bo inaczej wkrótce zginę ;) Wiedziałam od dawna czym będzie to "coś". Szydełkowy koszyk!

Wzór znalazłam na blogu Pomarańczowy kot już dawno i wiedziałam, że prędzej czy później go wykorzystam :) Jego wykonanie jest bardzo proste i mi zajęło ok. 4 godzin, a nie jestem w szydełkowaniu jeszcze bardzo biegła ;) Obserwując rosnącą robótkę stwierdziłam, że nie pójdę spać póki jej nie ukończę, więc poszłam spać po 1 w nocy, z bolącymi z przesilenia dłońmi ;) Ale warto było!

Oto efekt mojej nocnej randki z szydełkiem :)



Prosty wzór składający się z samych półsłupków urozmaiciłam rzędem słupków i dwoma rzędami wykonanymi z włóczki w kontrastującym kolorze - bardzo lubię takie niestandardowe połączenia kolorów ;) Na koszyk zużyłam prawie cały motek limonkowej Puchatek Kotki, który pozostał mi po wykonaniu szalika Spring i kwadratowych podkubeczków



Koszyczek doskonale mieści wszystko to, co lubię mieć zawsze pod ręką, niezależnie od tego, czy szydełkuję, czy haftuję ;) Po zewnętrznej stronie przypięłam kwiatek-igielnik, a po wewnętrznej zawiesiłam agrafki, które dotąd nie miały stałego miejsca pobytu ;) A w środku to co robi się teraz, czyli  motek brzoskwiniowej włóczki wraz z początkiem robótki, którą prezentować będę w czerwcu ;) No i coś na osłodę - woreczek moich ulubionych krówek :)

Skoro mam już koszyczek i porządek w podręcznych przydasiach... mogę wrócić do metryczki, żeby móc w najbliższym czasie pokazać jak urosła na kanwie ;)

Pozdrawiam Was słonecznie!


14 komentarzy:

  1. świetna! tez muszę o podobnej pomyśleć :)))


    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  2. Koszyczek ładnie Ci wyszedł...ja mam już 4 duże koszyczki takich najpotrzebniejszych rzeczy,które muszę mieć pod ręką...hi już ginę w tym wszystkim:)chyba mąż mnie wymelduje w końcu z tym całym majdanem:)a do metryczki wracaj,wracaj:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się właśnie najbardziej boję tej rozrastającej się liczby "najpotrzebniejszych" ;)Co rusz wyciągam nowy kartonik, segregator etc. A siedzę w tym dopiero pół roku i... jeszcze się całkiem nie rozkręciłam :D

      Metryczka posunęła się dziś troszkę do przodu :) Odezwę się w tej sprawie jeszcze mailowo ;)

      Usuń
  3. Też mam koszyczki na liście. :) Takie na długopisy i właśnie przydatne rzeczy. :) Twój jest bardzo fajny z tymi rączkami. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koszyczek dobra rzecz ;) A rączki praktyczne - mogę jak Czerwony Kapturek z koszyczkiem do lasu pójść ;)

      Usuń
  4. śliczny! mnie się takie połączenie kolorów też bardzo podoba, wyszło świeżo i wiosennie; a pomysł z igielnikiem ściągam - u siebie też muszę przyczepić, wtedy będę miała go zawsze pod ręką :) i oczywiście bardzo się cieszę, że wzorek się przydał!
    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo, ściągaj, jest mi bardzo miło :)

      Trawa jeszcze nie wszędzie się zazieleniła, to chociaż koszyczek mam soczyście zielony :)

      Usuń
  5. Bardzo fajnie się prezentuje!!! Moja "to do" list też jest baaardzo długa i wciąż modyfikowana :)
    Nie dostrzegam dobrze krówek??? Jako fanka tych cukierków lubię też mieć kilka sztuk pod ręką (ale mam swoje ulubione - nie koniecznie ciągutki) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krówki są (a właściwie były, hihi ;)) tyle że schowane przed wyjadaczami ;) To żółto-niebieskie to właśnie one ;) Słodziutkie poprawiacze humoru :)

      Ja swoją listę zaczęłam chyba podświadomie układać priorytetami. Zobaczymy co z tego wyjdzie ;)

      Usuń
    2. Smaka mi narobiłaś na krówki, a ja staram się ograniczać... Wrrr ;)

      Usuń
    3. A ja jestem zagorzałą przeciwniczką ograniczania się :)

      Usuń
  6. Koszyczek prezentuje się bardzo dobrze :D Mnie się bardzo podoba.
    Ja co prawda wolę takie z wikliny papierowej, ale szydełkowych nie dyskryminuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Papierowa wiklina... Ilekroć patrzę na cuda, jakie wyplata Ania z "Klimatów Moich" to się rozmarzam :) Sama nie umiem, ale z moim koszyczkiem jestem już zaprzyjaźniona dożywotnio :)

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli poświęcisz mi chwilkę i napiszesz komentarz :)