Będąc już "dużą dziewczynką" poczułam ZEW. Zaraziłam się. Postanowiłam spróbować. Najpierw pojedynczo, potem całymi stadami. W ten sposób poznawałam nowe techniki rękodzielnicze. Nadal jest wiele takich, które pozostają dla mnie tajemnicą. Być może kiedyś po nie sięgnę. Póki co cieszę się tymi które zmam, zgłębiam je i... nieustannie żałuję, że mam dla nich tak mało czasu!

Każdą chwilę poświęcam na pasję! Witam Cię w moim rękodzielniczym świecie przyjemności :)

czwartek, 2 lipca 2015

12 czapek - odcinek ósmy: Po prostu Pome

Czapka czerwcowa powstała w terminie. Zazwyczaj jest tak, że wyrabiam się z projektem do około połowy miesiąca, a potem przez drugie pół nie mogę wyrobić się z publikacją. Tak to chyba jest jak się ma ograniczony dostęp do Internetu. I dobre to i złe. Ale czasami po prostu niewygodne.

Zdjęcia są jakie są. Nie mam czasu i warunków na plenery, choć pogoda zachęca. Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. W myśl tej zasady za manekina posłużył wazon :D

Wzór oczywiście wyszukany w skarbnicy raverly: Pome by Agata Smektala. Włóczka YarnArt Tweed - niecałe pół motka. DO tego kilka krótkich wieczorów i taki efekt ;)












Zdaje mi się, że będę się z nią lubić w przyszłym sezonie ;) I muszę przyznać, że pomimo zatrważającej ilości warkoczyków i splątań różnorakich czapkę robiło się z wieeeelką przyjemnością. Nawet się nie wkurzałam, że drut pomocniczy był niezbędny nieustannie ;)
Tak sobie na nią patrzę i myślę, że pasował by chyba do niej futrzany pompon... Może przed zimą się takiego doczeka ;)