Będąc już "dużą dziewczynką" poczułam ZEW. Zaraziłam się. Postanowiłam spróbować. Najpierw pojedynczo, potem całymi stadami. W ten sposób poznawałam nowe techniki rękodzielnicze. Nadal jest wiele takich, które pozostają dla mnie tajemnicą. Być może kiedyś po nie sięgnę. Póki co cieszę się tymi które zmam, zgłębiam je i... nieustannie żałuję, że mam dla nich tak mało czasu!

Każdą chwilę poświęcam na pasję! Witam Cię w moim rękodzielniczym świecie przyjemności :)

środa, 2 grudnia 2015

Wspólne dzierganie i czytanie: witam w grudniu

Jakiś czas temu wspominałam, że mam nadzieję, iż listopad będzie dla mnie łaskawy i przyniesie trochę oddechu po intensywnym październiku. Przeczytał to chyba Los, a jak wiadomo, ta paskuda potrafi być złośliwa. Skończyło się na tym, że przez 10 dni uczestniczyłam w maratonie listopadowego blogowania, a potem przepadłam. Wczoraj pomyślałam, że muszę wrócić przynajmniej do wspólnego dziergania i czytania i już zaczęłam przekładać to na "od początku miesiąca", kiedy zorientowałam się, że to oznacza właśnie dziś :D Nie miałam już wymówek, więc...


Wprawdzie od listopada moje środy są wyjątkowo niesprzyjające blogowaniu, ale może się uda. A jak nie to się może przeniosę na czwartki. Zobaczymy.

Pora więc na kolejne zdjęcie z serii...


Tak się stało, że na drutach w tej chwili tylko pasiasty sweter. W trakcie mojej nieobecności "w grze" przewinęło się przez moje ręce kilka robótek, które zostały już szczęśliwie ukończone. Sweter też jest w fazie dążenia do finiszu raczej, choć niestety dziś tknęłam go pierwszy raz od dawna i moje nim zainteresowanie zostanie już prawdopodobnie w piątek (planuję odebrać paczkę z pasmanterii) wyparte przez prezenty świąteczne :) 
A propos świat - na zdjęciu pojawia się też wielkie szydło i czerwone coś, co będzie docelowo dywanikiem pod choinkę. Powstaje on z pociętych koszulek, które dostałam od moje F do wykorzystania :) Dywanik będzie niewielki, ale za to cały z tego samego materiału, bo było to 6 identycznych koszulek :) Poświęcam temu projektowi bardzo mało czasu, a to głównie dlatego, że cięcie tych koszulek i praca z szydełkiem nadwyręża znacznie mój nadgarstek. Ostatnio zaobserwowałam właśnie, że przygody z szydełkiem mi nie służą. Muszę znów skupić się na drutach, w trosce o zdrowie :)

O książce nawet nie powinnam wspominać. Nie tknęłam jej kilka tygodni. Leży i patrzy na mnie z wyrzutem...

Na dziś to by było tyle, muszę teraz zmierzyć się z przyziemnymi sprawami, w nadziei, że dzień ostatecznie uda się zaliczyć do udanych :)

Pozdrawiam grudniowo!