Będąc już "dużą dziewczynką" poczułam ZEW. Zaraziłam się. Postanowiłam spróbować. Najpierw pojedynczo, potem całymi stadami. W ten sposób poznawałam nowe techniki rękodzielnicze. Nadal jest wiele takich, które pozostają dla mnie tajemnicą. Być może kiedyś po nie sięgnę. Póki co cieszę się tymi które zmam, zgłębiam je i... nieustannie żałuję, że mam dla nich tak mało czasu!

Każdą chwilę poświęcam na pasję! Witam Cię w moim rękodzielniczym świecie przyjemności :)

wtorek, 28 kwietnia 2015

12 czapek - odcinek szósty: W cegiełki

Minął kolejny miesiąc, więc przyszła pora na prezentację następnej czapki w wyzwaniu Korespondentki wojennej. To już półmetek, jak to szybko minęło!

Tym razem wybrałam wzór szydełkowy. Czapkę robiłam z myślą o rocznym dziecku, ale jak to u mnie zwykle bywa, pojawił się problem z dopasowaniem rozmiaru. Jedno okrążenie mniej w "denku" i obwód byłby nawet nie na styk. Po dodaniu kolejnego okazało się, że czapka bez problemy wchodzi na moją głowę, wybitnie nie "roczną" :D Myślę, że docelowo będzie pasować na 10-latka. Cóż, może kiedyś trafię jeszcze z rozmiarem... :D

Co jeszcze mogę o niej powiedzieć? Zakochałam się we wzorze "cegiełek". Pięknie to wygląda zarówno na prawej jak i na lewej stronie! Od razu zrodził się u mnie pomysł żeby wykorzystać to w kocyku. Jednak byłby to bardzo ciężki koc, bo wzór baaaardzo włóczkożerny. Ale spójrzcie, czyż nie piękny?
strona prawa...

...i lewa

Namęczyłam się też z daszkiem. Ten rozpisany przez autora w ogóle mi nie wychodził, musiałam kombinować sama. Nie jest idealnie, ale tak już zostanie ;)

Wzór znaleziony oczywiście na ravelry, coraz bardziej zaprzyjaźniam się z tym portalem i podejrzewam, że umrę zalogowana właśnie tam, przeglądając wszystkie te piękne projekty :P Ale są też plusy: usystematyzowałam swoje robótkowe plany, stworzyłam kolejkę i staram się poza nią nie wykraczać... no, a jak już mnie przyciśnie to zawsze można dodać do kolejki :D

Pora na pokaz zdjęć. Autorem tych na ludziu (czyli mnie) jest mój F. Muszę przyznać, że ma oko i wyłapuje fajne detale. Muszę go tylko jeszcze przekonać, że do udokumentowania czapki nie jest potrzebne ujęcie całej sylwetki ;) Ale zawężania kadru można się nauczyć :D


Falujący daszek w roli głównej... ale jak widać - funkcjonalny, a o to przecież chodzi :D


Jeszcze jedna rzecz, co widać na tym zdjęciu. Nie mam pojęcia dlaczego czapka trzyma taką formę. Nie żeby mi to przeszkadzało, wręcz przeciwnie, dzięki temu staje się jeszcze bardziej "chłopięca", ale dlaczego tak się dzieje... nie robiłam w żadnym momencie słupków wbijanych w tylne oczko, więc teoretycznie nie powinno... zagadka :D



Kadrowanie, kadrowanie... :P


To sobie sama wycięłam z dużego zdjęcia, dlatego też ciut gorzej z ostrością...


I brzozowe-love na koniec. :) 

Pędzę teraz pooglądać pozostałe czapki, a Was zostawiam z życzeniami słonecznego weekendu majowego. Sobie też takiego życzę, bardzo, bardzo mocno :) Mam w planach piękną wycieczkę i bardzo mi zależy na pogodzie, bo to dla mnie ostatnia szansa na odrobinę wypoczynku przed czekającym mnie czterotygodniowym maratonem komunijnym, w którym będę uczestniczyć w roli organizatora przyjęć... oj, będzie ciężko! 

wtorek, 14 kwietnia 2015

Moja duma największa


Posta tego dedykuję reniari z bloga Creaturra, która zmotywowała mnie do szybkiej jego publikacji ;)

To będzie długa historia, więc spokojnie możecie sobie zaparzyć herbatkę przed jej rozpoczęciem :D 

Dawno, dawno temu... kiedy przymierzałam się wraz z Julią Pernix do rozpoczęcia wyzwania "Otul jesień", mój F. zwany Ropuszkiem oglądając wybrany do wyzwania projekt, stwierdził, że też chciałby taki sweter, tyle że męski. No, wiadomo! ;) Wiadomo też, że miałam już wtedy w bliżej nieokreślonym planie wykonanie dla niego takiego swetra. Jako, że wielkimi krokami zbliżały się Jego urodziny, plan ten stał się bardziej rzeczywisty.

Dłuuuugie godziny spędziłam na szukaniu wzoru. Chciałam czegoś szydełkowego, bo przecież na drutach wówczas zrobiłam tylko i wyłącznie jedną chustę. Jednak NIE MA ładnych wzorów szydełkowych dedykowanych mężczyznom. Nie ma! Szukając tak i szukając wpadłam na wzór, w którym się zakochałam. Edward od DROPSa! Wzór na druty, więc bardzo nieosiągalny. Patrzyłam na niego tęsknie i żaliłam się mamie, a ona do mnie rzekła tymi słowy: "Przecież dasz radę, kupuj włóczkę i dziergaj!". Cytat niedokładny, ale sens ten sam. Właśnie tego potrzebowałam ;) 
U chmurki kupiłam 10 moteczków włóczki Alpaca DROPS, a kiedy paczka do mnie dotarła nie mogłam przestać przytulać się do tych cudownie miękkich moteczków!


Był początek sierpnia, kiedy zaczynałam dziergać. Urodziny F. przypadają pod koniec listopada, więc pozornie miałam wiele czasu, jednak po drodze wypadały mi 3 tygodnie urlopu wspólnie spędzanego (a więc czas, kiedy Alpaca była zakopana głęboko w kufrze ;)), wspólne weekendy i początki wspólnego mieszkania. Wyszło na to, że tydzień przed urodzinami podstępem wracałam do domu rodzinnego po to żeby gorączkowo zszywać sweter, aby tylko zdążyć.

Z etapowych zdjęć mam tylko jedno - blokującego się rękawa, a właściwie dwóch, położonych na sobie :D


A potem... potem były urodziny, a obdarowany stwierdził, że nie będzie swetra nosił... nie będzie nosił często żeby nie zniszczyć ;) Oszczędza go bardzo, tak bardzo, że pewnie nigdy go nie zniszczy, tym bardziej, że włóczka taka...
Jestem w 100% zakochana w Alpace. Prawie od zawsze wiem, że tylko z naturalnych włókien będę tworzyć, ewentualnie z mieszanek o dużej zawartości natury. Nie da się porównać jakości takiej 100% alpaki z najlepszym nawet akrylem, nie da się i już :) Ta nitka jest chyba wieczna. Mocna, niezniszczalna, a jednocześnie mięciutka, przyjemna, przytulaśna. Fakt, trochę zalatuje zwierzem, ale powiedzmy, że w męskich wyrobach to może działać na plus :D
Sweter po wręczeniu długo czekał na sesję. Raz, że pogoda nie dopisywała, albo czasu brakło. Ale poza tym model baaaaardzo był niechętny. Jednak wyciągnęłam go do parku w ostatni weekend i zmusiłam do prezentacji mego wyrobu ;) Udało mi się zrobić całe 4 zdjęcia, wszystkie wyrażające postawę: "Już? Skończyłaś? Mogę to zdjąć? Ludzie się patrzą! Mogę?" :P
Cóż, popracujemy nad tym... będę musiała w tym celu wydziergać kolejny sweter, ale mogę się poświęcić :P
No to do oglądania...





A tu już sesja leżakowo-trawkowa ;) 
Tak, jestem dumna z tego swetra tak bardzo, że mogłabym "pęc" ;) Na takich cienkich drutach (3,5 mm, 2,5 mm na ściągaczach) udało mi się taaaakie hektary dzianiny upleść i to w dodatku tak równo... no dobra, prawda jest taka, ze zaczęłam robić sweter od tyłu. I ten tył nie prezentuje się już tak ładnie. Oczka krzywe, dziurawe, rozlazłe. Jaki był mój szok kiedy po zrobieniu przodu okazało się, że jest on o ok. 10 cm węższy od tyłu to możecie sobie wyobrazić. Nie miałam już czasu na prucie i dzierganie od nowa, choć powinnam to zrobić. Musiałam pogodzić się z tym, ze plecy F będą świadczyły o mej niedoskonałości :P Nadprogramowe 10 cm ukryłam tworząc na zszyciach coś w rodzaju zaszewek. Trochę to niestety widać, ale plus taki, że jakby zaszła taka potrzeba (za 30 lat, nie wcześniej! :D) to można zaszewki puścić i zrobić miejsce dla brzucha :D
Koniec gadania, oglądamy dalej...









Bardzo mi się podoba ta wstawka "fantazyjna" ;) Włóczkożerne to było okropnie, po zrobieniu dwóch rzędów swetra przybywało mi tyle jakbym zrobiła jeden, ale za to efekt fajny :) 



Na zakończenie tego ociekającego nieskromnością i pychą posta mogę tylko dodać, że nie możecie wtulić policzków w ten sweter. Kto zna się z Alpacą ten wie, jakie to przyjemne uczucie.

A ja nie kończę mojej przygody z DROPSem. Uwielbiam te włóczki i uwielbiam ich projekty. Pomijając sweter z wyzwania "Otul jesień" (który też muszę w końcu zaprezentować...) mam "w kolejce" już trzy projekty, które MUSZĘ zrealizować. Jeden już się dzierga, na drugi właśnie przed chwilą zamówiłam włóczkę. ;)

PS. Dawno nie napisałam tak długaśnego posta! Ufff... tylko czy ktoś to wszystko przeczyta? :P

piątek, 10 kwietnia 2015

Tulipany dla Agaty


Czołem! :)

W ramach prezentacji zaległości przybywam do Was z serwetką, którą wykonałam w prezencie imieninowo-parapetkówkowym dla mojej prawie-szwagierki ;) Wzór znalazłam w prawdziwej skarbnicy wzorów wszelakich, szyli na blogu Szydełkomania, a dokładnie tu! Za każdym razem kiedy tam wchodzę omdlewam z ogarniającej mnie ochoty tworzenia ;) Muszę powiedzieć, że pokochałam robić serwetki małe i duże. Będę ich miała jeszcze trochę do pokazania w przyszłości, to pewne ;) Ale dziś tylko jedna. Postarałam się nawet ograniczyć ilość zdjęć :P







A teraz znikam, życząc Wam owocnego weekendu, cokolwiek planujecie :) Pogoda ma wreszcie dopisać, więc mam nadzieję na pierwszą w tym sezonie wyprawę rowerową zakończoną sesją plenerową :) 

sobota, 4 kwietnia 2015

Wesołych świąt!


Razem z kurką (jedynym świątecznym akcentem, który w tym roku stworzyłam) życzę Wam wszystkim wesołych świąt :)
W prezencie od zajączka zostawiam przepis na kurkę ;)

KLIK