Posiadam własną, w głowie zapisaną listę
"to do" - wzory, które chciałabym wypróbować, przedmioty, które chciałabym zrobić, coś czego chciałabym się nauczyć. Lista jest długa i ciągle się wydłuża :) Inspiracje czerpię z przeróżnych miejsc i tylko czasu mi brakuje, na ich realizację.
Ale wczoraj po bardzo pracowitym dniu usiadłam i odhaczyłam jedną pozycję z tej listy. Porządkując leżące pod ręką przydasie robótkowe stwierdziłam, że muszę mieć coś co pomoże mi trzymać je w ładzie, bo inaczej wkrótce zginę ;) Wiedziałam od dawna czym będzie to "coś". Szydełkowy koszyk!
Wzór znalazłam na blogu
Pomarańczowy kot już dawno i wiedziałam, że prędzej czy później go wykorzystam :) Jego wykonanie jest bardzo proste i mi zajęło ok. 4 godzin, a nie jestem w szydełkowaniu jeszcze bardzo biegła ;) Obserwując rosnącą robótkę stwierdziłam, że nie pójdę spać póki jej nie ukończę, więc poszłam spać po 1 w nocy, z bolącymi z przesilenia dłońmi ;) Ale warto było!
Oto efekt mojej nocnej randki z szydełkiem :)
Prosty wzór składający się z samych półsłupków urozmaiciłam rzędem słupków i dwoma rzędami wykonanymi z włóczki w kontrastującym kolorze - bardzo lubię takie niestandardowe połączenia kolorów ;) Na koszyk zużyłam prawie cały motek limonkowej Puchatek Kotki, który pozostał mi po wykonaniu
szalika Spring i
kwadratowych podkubeczków.
Koszyczek doskonale mieści wszystko to, co lubię mieć zawsze pod ręką, niezależnie od tego, czy szydełkuję, czy haftuję ;) Po zewnętrznej stronie przypięłam kwiatek-igielnik, a po wewnętrznej zawiesiłam agrafki, które dotąd nie miały stałego miejsca pobytu ;) A w środku to co robi się teraz, czyli motek brzoskwiniowej włóczki wraz z początkiem robótki, którą prezentować będę w czerwcu ;) No i coś na osłodę - woreczek moich ulubionych krówek :)
Skoro mam już koszyczek i porządek w podręcznych przydasiach... mogę wrócić do
metryczki, żeby móc w najbliższym czasie pokazać jak urosła na kanwie ;)
Pozdrawiam Was słonecznie!