Będąc już "dużą dziewczynką" poczułam ZEW. Zaraziłam się. Postanowiłam spróbować. Najpierw pojedynczo, potem całymi stadami. W ten sposób poznawałam nowe techniki rękodzielnicze. Nadal jest wiele takich, które pozostają dla mnie tajemnicą. Być może kiedyś po nie sięgnę. Póki co cieszę się tymi które zmam, zgłębiam je i... nieustannie żałuję, że mam dla nich tak mało czasu!

Każdą chwilę poświęcam na pasję! Witam Cię w moim rękodzielniczym świecie przyjemności :)

piątek, 15 sierpnia 2014

Otul jesień - odcinek 4: Restart

Witajcie!

Dziś pojawiam się na szybko. Siedzę na walizce, wyjeżdżam jutro z samego rana. Wreszcie wyczekiwane wakacje! :) W związku z przygotowaniami i różnymi innymi zawirowaniami mój sierpień jest w tym roku ekstremalnie intensywny. Oby wszystko w pozytywną stronę się rozwijało nadal ;) Ale chwalić się na razie nie będę, coby nie zapeszyć ;)

Dziś pora na koleją odsłonę swetra. Podczas gdy większość z Was już kończy robotę ja mam znów tylko kłębuszek... a właściwie wielki kłębuch powstały po spruciu całej kamizelki. Kłębuch jedzie ze mną na wakacje - mam nadzieję zmniejszać jego objętość w czasie podróży, choć muszę przyznać, że dotąd nie szło mi jakoś szydełkowanie w aucie. Mam nadzieję, że się tym razem przemogę, w przeciwnym razie może się okazać, że się ze swetrem nie wyrobię...

Ale nie czas wyrokować. :)
Postanowiłam sobie w postach towarzyszących temu wyzwaniu zawsze umieszczać jedno "kominowane" zdjęcie  :) Tym razem moja włóczka wyszła nieco kosmicznie :)




Nadal towarzyszy mi dylemat co zrobić z tym moim swetrem. Bardzo się boję możliwości kolejnego prucia. Na pewno zwiększam szydełko, ale czy przy okazji zwiększyć też rozmiar? Będę to jeszcze analizować. 

Tymczasem zapraszam do linkowania Waszych postępów - niechże Wam pozazdroszczę ;)




wtorek, 5 sierpnia 2014

Dojrzałe kłosy

Kiedy zobaczyłam tę serwetkę (klik po wzór!) wiedziałam, że muszę, bo się uduszę :P
Długo mi zeszło zanim mogłam stwierdzić, że jest gotowa. Tuż przed końcem zabrakło mi kordonka, dosłownie 5 metrów nici, a robota stanęła w polu... na szczęście w maleńkiej, lichej pasmanterii wiejskiej jedynym kordonkiem w asortymencie jest akurat Aria 5 - bardzo mnie to uszczęśliwiło :)

Nie spodziewałam się, że serwetka okaże się sporych rozmiarów serwetą :) Ale to mój pierwszy raz, więc nie miałam całkiem odniesienia ;) Ostateczny rozmiar to 77 cm średnicy, co pięknie wpasowuje się w posiadany okrągły stolik :)

Kiedy ją skończyłam byłam tak wymęczona pikotkami, że stwierdziłam, że nie tknę kordonka przez długi okres. I faktycznie, nie tknęłam... chyba ze trzy dni :D I zrobiłam jeszcze więcej pikotków, jeszcze mniejszym szydełkiem, a potem je wszystkie musiałam szpilkami poupinać... ale o tym innym razem :)

A teraz masa zdjęć, bo nie mogę się zdecydować ;)























poniedziałek, 4 sierpnia 2014

MandaLOVE

Kochliwa jestem, wiem ;) Ale to tylko w kwestii rękodzieła i nic nie poradzę na to, że darzę uczuciem wszystko co urzeka kolorami i formą :)
Ostatnio zakochałam się w mandali. Niby kółko tylko... może służyć za podkładkę, łapkę kuchenną czy ozdobę na ścianę... a jednak nie takie zwykłe to kółko, przynajmniej w moich oczach ;)
Gdyby nie to, że nie wiem w co mam teraz ręce włożyć żeby się ze wszystkim wyrobić to bym miała już takich kółek z tysiąc, albo i dwa :D Ale mam tylko jedno, które powstało prawie miesiąc temu jako forma terapii uspokajającej po bardzo stresującym dniu, w którym nic, ale to absolutnie nic mi się nie udawało - oprócz mandali, bo ona chyba wyszła całkiem nieźle :)

Wykonana według instrukcji zamieszczonych TU





Kolory takie, bo tylko takie miałam wtedy w kolekcji YarnArt Jeans :) Ale teraz mam już znacznie więcej więc mogę "mandalować" do woli :D Ale najpierw to co muszę i co trzeba, bo jak tak dalej pójdzie to jako organizatorka nie otulę jesieni na czas i będzie wstyd :D