Będąc już "dużą dziewczynką" poczułam ZEW. Zaraziłam się. Postanowiłam spróbować. Najpierw pojedynczo, potem całymi stadami. W ten sposób poznawałam nowe techniki rękodzielnicze. Nadal jest wiele takich, które pozostają dla mnie tajemnicą. Być może kiedyś po nie sięgnę. Póki co cieszę się tymi które zmam, zgłębiam je i... nieustannie żałuję, że mam dla nich tak mało czasu!

Każdą chwilę poświęcam na pasję! Witam Cię w moim rękodzielniczym świecie przyjemności :)

czwartek, 17 października 2013

Długo to trwało...

Witajcie! :)

Dziś jest dla mnie szczególny dzień, od trzech miesięcy bardzo lubię SIEDEMNASTKĘ, dlatego też mam bardzo dobry humor, mimo ciężkiego przeziębienia (od wczoraj jestem na zwolnieniu i właściwie większość czasu śpię), bólu głowy, który mnie właśnie nawiedził i paskudnej, zgniłej, jesiennej pogody. Oby ta SIEDEMNASTKA była dla mnie szczęśliwa przez dłuuuuugie lata ;)
A dziś, oprócz radości związanej z datą pojawiła się kolejna, którą wywołał mail...

Pamiętacie, że kiedyś, dawno, dawno temu, w odległej galaktyce... ;) pamiętacie, że zorganizowałam konkurs? Jak sobie teraz patrzę na datę tamtego posta to mi jakoś jeszcze bardziej wstyd... A dlaczego? Bo Ilona  z Moje Małe Rękodzieło swoją nagrodę dostała dopiero dziś... Niestety nie byłam w stanie wyrobić się wcześniej, choć "produkcja" Grzenia nie jest szczególnie pracochłonna... Na szczęście Ilonka wybaczyła mi tą obsówę :)

A co było nagrodą? Oczywiście Grzenio, wykonany w kolorze, który należy do ulubionych barw Zwycieżczyni ;)




Drugi Grzenio dostał szaliczek - wszak zima idzie, a zgodnie z prośbą Ilony, stał się on breloczkiem do kluczy, więc będzie narażony na kontakt z różnymi temperaturami ;)

Grzenio ten ma też inną minkę niż poprzedni. Tym razem otworzyłam mu oczka. Muszę przyznać (co zresztą widać na pierwszy rzut oka), że nadawanie twarzy moim zabawkom szydełkowym to dla mnie po prostu koszmar! Jedna wielka masakra... i zawsze w chwilach kiedy usiłuję coś z TYM zrobić myślę o miśkach, które wychodzą spod rąk ashki - choćby tu... Nigdy się tego nie nauczę...

Do paczuszki dla Ilony dorzuciłam coś jeszcze, ale o tym już w kolejnym poście ;)



4 komentarze:

  1. Moje droga, Grzenia juz dziarsko dziś podreptał ze mną do pracy :) słodka reszta zawartości została wczoraj pożarta przez dziecko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale Ty marudzisz;) Przecież ten Grzenio jest przesłodki:))) A miśki to kwestia wprawy. Moje pierwsze maskotki to były tak pokraczne, że aż mi ich żal było;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No marudzę, marudzę, bo jak sobie za wzór stawiam ideał to mi ciężko próbować nawet doścignąć ;) Może za 20 lat... :D

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli poświęcisz mi chwilkę i napiszesz komentarz :)