Będąc już "dużą dziewczynką" poczułam ZEW. Zaraziłam się. Postanowiłam spróbować. Najpierw pojedynczo, potem całymi stadami. W ten sposób poznawałam nowe techniki rękodzielnicze. Nadal jest wiele takich, które pozostają dla mnie tajemnicą. Być może kiedyś po nie sięgnę. Póki co cieszę się tymi które zmam, zgłębiam je i... nieustannie żałuję, że mam dla nich tak mało czasu!

Każdą chwilę poświęcam na pasję! Witam Cię w moim rękodzielniczym świecie przyjemności :)

poniedziałek, 11 listopada 2013

Efekty przemyśleń

Potrzebowałam dziś takiego "dnia wewnętrznego". Musiałam przemyśleć, a jednocześnie nie myśleć. Czyli najprościej rzecz ujmując: moje myśli wymagały sensownego ułożenia ;)
Haftowanie ma to do siebie, że pozwala wyłączyć myśli. Skupiam się na tym żeby dobrze policzyć te krzyżyczki malutkie, żeby przypadkiem nie przesunąć rzędu w którąś stronę, co doprowadzi potem do prucia, którego nienawidzę (w szydełkowaniu to akurat jest łatwiejsze ;)). Ale jednocześnie, przy tych wyłączonych myślach, kiedy odpoczywam od dręczących mnie pytań i wątpliwości... gdzieś tam z tyłu głowy, bez mojego udziału trwają intensywne procesy myślowe. I myśli same się układają. I po takiej całodziennej sesji hafciarskiej mogę stwierdzić, że bałagan w mojej głowie został uprzątnięty. Wychodzę na prostą... :)

I dodatkowa myśl: kurcze, ja lubię haftować! :) Zatraciłam się ostatnio w szydełku bardzo, ale teraz czuję się na nowo pochłonięta przez igłę :) Stety-niestety w tym tygodniu dotrze do mnie zamówiona włóczka, więc znów chwycę za szydełko, bo wykonać będę chciała coś chroniącego przed pierwszymi mrozami ;)

A teraz - Kobieta z Bukietem - wynik prac dzisiejszych:

(zdjęcie fatalne, robione telefonem, w sztucznym świetle - przepraszam :))

Ale pozwala to zauważyć (poza tym, że widać już zarys pupy ;)), że od wersji z przedwczoraj jednak trochę się zmieniło, bo było tak:

A teraz, kiedy myśli już wstępnie okiełznane, idę spać :)
Życzę Wam łagodnego powrotu do obowiązków po długim weekendzie ;) 


10 komentarzy:

  1. U mnie też robótki ręczne to nie tylko odpoczynek, ale czas na poukładanie różnych spraw w głowie... Fakt, trzeba liczyć - jak nie krzyżyki, to oczka, co nie ułatwia procesu myślowego - ale to zawsze dobry sposób na relaks :)
    Ja od ponad roku pochłonięta jestem szydełkiem, ale tez miałam różne ulubione fascynacje - jedną z nich też było haftowanie :)
    Pozdrawiam ciepło i z wielkim zainteresowaniem obserwuję postępy na Twojej kanwie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już sobie nie wyobrażam lepszego lekarstwa na każdy rodzaj dołka ;)
      Dziękuję za odwiedziny :)

      Usuń
  2. Różnica produkcyjna spora :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się tak dziubie cały dzień, to potem oczekiwałoby się, że pół kanwy będzie zapełnione, ale... już się przyzwyczaiłam, że w przypadku haftu "dużo" znaczy coś troszkę innego niż zazwyczaj ;)

      Usuń
  3. powodzenia i czekam na dalsze efekty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie krzyżyki to też nic innego jak relaks i odgrodzenie się od wszystkich trosk i kłopotów. Uwielbiam moje wieczory z igłą... Cisza w domu i ja... :) Cieszę się że wróciłaś do krzyżyków. Mam nadzieję, że czarne chmury znad Twojej głowy już sobie pofrunęły :) Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie całkiem pofrunęły i nie wiem czy pofruną czy się osadzą na dobre, ale staram się myśleć pozytywnie ;)
      A dziś znów przybyło już ok. 500 półkrzyżyków ;)

      Usuń
  5. Dla mnie haftowanie też jest formą terapii. Trzymam mocno kciuki żeby Ci się wszystko dobrze układało:) Haft mocno ruszył do przodu.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli poświęcisz mi chwilkę i napiszesz komentarz :)