A teraz korzystam z chwili wolności w pracy i nadrabiam zaległości. :)
W czasie porządkowania zdjęć zorientowałam się, że nie pokazałam prezentu, który na zlecenie mojej Mamy przygotowałam dla znajomej. Tzn. nie tylko ja przygotowałam, to była praca zespołowa :D
A prezent wyglądał tak:
Zestaw podkubeczków, z mojego ulubionego wzoru, prezentowanego już w tym poście.
Dwie poduszki, hand-made by Mama :)
Moja Mama jest krawcową z zawodu. Ja, przy maszynie siedziałam raz, skutki dość marne były, ale jeszcze wszystko przede mną :D Im coś bardziej opornie wchodzi tym większą mam ochotę to pokonać i się nauczyć :D
Szkatułka hand-made zakupiona w sieci, już nie potrafię określić gdzie. Troszkę mnie ta szkatułka rozczarowałam, bo zdjęcie ukazywało brązowe wieczko, a w rzeczywistości jest ono niebieskie, co nie zmienia faktu, że szkatułka jest śliczna :)
Do całości dorzuciłam kilka cynamonowych świeczuszek....
... i zapakowałam w skromną paczkę :) W takiej formie prezent trafił do S.
Kilka tygodni później to ja dostałam od S. prezent - o tu o tym pisałam ;) Już wtedy wiedziałam, że skoro dostaję takie wory włóczki, to muszę się czymś włóczkowym odwdzięczyć, dlatego szybciutko powstała w mojej głowie wizja komina zimowego :) Wybrałam też włóczkę, która w moich oczach pasowała idealnie do osoby, która miała być obdarowana i...
...zabrałam się do pracy :) Żeby szydełkowanie nie zajęło mi sto lat, dziergałam równocześnie z trzech nitek, zyskując tym samym grubość odpowiednią dla szydełka 8 mm :)
Korzystałam z tego wzoru, jednak poddałam go lekkiej modyfikacji... chyba bym nie była sobą, gdyby do tego nie doszło :D Rach-ciach i w swa wieczory komin był gotowy! Połączenie trzech nitek sprawiło, że jego kolor był wspaniały - powodem był fakt, że jeden kłębek miał troszkę inny odcień, czego początkowo nie zauważyłam - gapa ;) Włóczka delikatnie gryzła, ale ja jestem wybitnie na to uczulona. Wiedziałam, że po zabiegach kosmetycznych z użyciem płynów zmiękczających wszystko będzie ok. I wtedy stałą się rzecz po prostu koszmarna...
Wymiękczony komin został zostawiony do wyschnięcia, a ja powędrowałam do pracy. Ten moment wykorzystała moja Mama i zwinąwszy komin, zawiozła go i przekazała S. Krew mnie zalała i zemdlałam z rozpaczy, bowiem komin ten w moich oczach był NIEDOKOŃCZONY! Wystawały z niego niepochowane nitki, nie został przeze mnie ostatecznie zaakceptowany i wygładzony. Płakać mi się chciało, że taka "flejowata" robota będzie mnie w świecie reprezentowała :(
Na dodatek nie miałam żadnych zdjęć, które pokazałyby jak fajnie zgrały się niteczki, tworząc ciepły melanżyk układający się w fajnym wzorze...
Pojechałam do Sylwii i udało mi się cyknąć fotki, ale ich jakość i cały anturaż musicie mi wybaczyć. I tak nadal pozostaję w rozpaczy, że nie dostałam komina do poprawek - S. się zaparła, że mi go nie odda, absolutnie nie ma takiej opcji, już się wszystkim pochwaliła i nie zamierza się z nim rozstawać.
Podusie są piękne...
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu Mamy :)
UsuńZgrany zespół z Mamą tworzycie. Oby więcej takich akcji :) A co do zbliżających się świąt - mnie też to przeraża...
OdpowiedzUsuńAkcja to dopiero będzie jak postanowię sama do maszyny usiąść, Mamę biorąc za przewodniczkę ;) Ale biorąc pod uwagę mój grafik to się stanie około roku 2564 ;)
UsuńKochana!
OdpowiedzUsuńKomin - cudny!!!!!!!!! Z chęcią przyjęłabym taki w prezencie nawet gdyby miał za sobą ciągnący się motek :D Ważny jest gest.
Pozdrawiam Cię ciepło!!
Dzięki wielkie! Nie mniej jednak moja pedantyczna dusza cierpieć będzie z powodu tego incydentu ;)
UsuńPozdrawiam równie :)
Komin wygląda na dorobiony, a jakże, a nitki sobie S sama schowa. ;)
OdpowiedzUsuńPoduszki bardzo precyzyjnie wykonane, patrząc na zdjęcia. Szkatułka ciekawa. Ja też niestety nie dam rady z prezentowym hand-made dla wszystkich. Chciałoby się bardzo... Ale zrobiłam rachunek sumienia na kartce i też doszłam do tego wniosku. Lepiej się pogodzić z tym i spokojniej wejść w świąteczny czas. Na pewno jeszcze będzie okazja na prezenty dla tych, co się teraz nie załapią. :)
Wygląda, może.. na zdjęciu ;) Ale naprawdę jak spojrzy na niego ktoś kto się choć ciut zna, to zaraz zauważy niedoróbki ;)
UsuńPoduszki - Mama jest perfekcjonistką, jeśli chodzi o szycie. Potrafi kilkanaście razy pruć, jeśli coś nie wychodzi idealnie! A jak się z taką idzie na zakupy... łohoho... pierwsze co to sprawdza, czy dobrze uszyte :D
Z takiego cudnego prezentu to znajoma na pewno była mega zadowolona:)
OdpowiedzUsuńI to największa radość dla mnie :)
Usuń