Jechałam dziś do pracy szukając inspiracji do napisania tego posta. Bo skoro to nie jest mój ulubiony kolor to o czym pisać... Nie mam nic niebieskiego do pokazania, choć w ostatnim swetrze, który się dzierga (i pojawia w środowym wspólnym dzierganiu i czytaniu) pojawiają się granatowe i błękitne paseczki...
Jechałam tak i jechałam, aż tu nagle w słuchanej składance pojawiła się piosenka...
Nie zwróciłam na nią większej uwagi, póki do moich uszu nie wpadło słowo "niebieski" :)
Piękna piosenka, w której można szukać wsparcia, siły i sensu w ciężkich chwilach. W chwilach, kiedy nasz nastrój jest wyraźnie w kolorze "blue". I wtedy zaczęłam się zastanawiać dlaczego smutek jest właśnie blue mood. Potrafi ktoś odpowiedzieć na to pytanie? Kiedy jestem smutna widzę swój nastrój raczej w szarościach, dokładnie takich, jakie od jakiegoś czasu nieustannie pokrywają całe niebo. Szary jest dla mnie smutny, ponury... a niebieski to niebo wolne od chmur, jasne, ciepłe blaskiem słońca odbijającym się od błękitnej wody. Niebieski to (obok zielonego oczywiście) wiosna! A ja wiosny już bardzo pragnę!
Skoro inspiracja wzięła się z muzyki to pozostanę w tym nurcie: "Oprócz błękitnego nieba nic mi dzisiaj nie potrzeba" :)
I jeszcze jedna "niebieska" piosenka:
Błękitnego nieba i żółtego słońca sobie i Wam życzę na zbliżający się weekend!
Ja ostatnio odkryłam, że w niebieskim mi do twarzy i sprawiłam sobie kilka ubrań w tym kolorze. A przez całe lata wszelkie odcienie niebieskiego omijałam szerokim łukiem :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No proszę, obie mamy muzyczne skojarzenia z niebieskim ;) Też bardzo lubię ten kolor, w sumie to nie wiem, czy jest ktoś, kto może powiedzieć, że nie lubi tego koloru... ja nikogo takiego nie znam ;)
OdpowiedzUsuń