W sprawie swetra mam niewiele do pokazania i chyba też niewiele do powiedzenia. W moim wypadku to jedna wielka niewiadoma. Nie wiem czy skończę w terminie, bo mi się priorytety pozmieniały. Nie przekreślam nic, po prostu nie zakładam, że muszę na siłę. Będzie jak będzie, jak skończę w listopadzie to też będzie mnie grzał ;)
Jako organizatorka tego wyzwania, które każdej chyba uczestniczce przyniosło różnorakie problemy, powinnam może mieć inne podejście, ale złapałam luz w tym temacie. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Dla mnie na przykład od wykonania tego zadania na czas ważniejsze jest spędzenie czasu z Kochanym Ropuchem, którego nie mam na co dzień. A skoro mamy urlop, mamy weekendy, to ja wtedy za szydełko się nie łapię (wyjątkiem była podróż wakacyjna, bo większość prezentowanych dziś postępów to efekty jazdy właśnie).
Dosyć tego gadania ;) Chyba się za bardzo rozpisuję, jakoś tak mam, że paplam strasznie w tych moich postach ;)
Sweter mój jest na etapie dość marnym, biorąc pod uwagę, że zaczynałam tak dawno temu ;) Jestem właśnie w połowie wzoru A.2. Jeszcze wiele do udziergania... Ciekawe co tym razem z mojej pracy wyniknie ;) Póki co robótka wykonywana według wskazówek dla rozmiaru L ma na dole (po złożeniu z założeniem dodania plisy pionowej) 54 cm szerokości, czyli tyle ile powinna mieś w rozmiarze S... Ze mną na prawdę jest coś nie tak :D
A na deser widoczki z Bieszczadów, które odwiedziła Mła wraz z Ropuchem ;)
PS. Przepraszam Was za mój brak aktywności. Jestem zupełnie zagubiona w blogosferze, nie wiem kto, co kiedy... Straciłam panowanie, odleciałam, choć tam na niebie, trzy zdjęcia powyżej, to wcale nie ja ;) Staram się jakoś wrócić, uporządkować, zacząć od siebie. Kiedyś my się uda ;) Póki co mam ochotę wystawić gdzieś ogłoszenie: "Tonę wolnego czasu kupię. W grę wchodzi zamiana na worek inspiracji i pomysłów" ;) Zrobić chciałabym milion rzeczy, nie wyrabiam się z zaledwie trzema zaczętymi...
Luz jak najbradziej, to jest to ;) Melduje, ze dopiero co zamowilam wloczke, w rozynch kolorach,wiec bede miec pasiak, jak zdaze zrobic ;) Widoczki piekne :)
OdpowiedzUsuńZ tego co prezentujesz u siebie to widać, że nie ma żadnych wątpliwości, że zdążysz ;)
UsuńRobótka zapowiada się ciekawie. Tylko nie pruj! Zawsze można coś dorobić i będzie ciekawie. Pozdrawiam i zapraszam do siebie po garść inspiracji :)
OdpowiedzUsuńNie za bardzo lubię jak jest za bardzo kombinowane ;) A już w ogóle nie mam ochoty męczyć się z dopasowywaniem. Więc mam ogromną nadzieję, że tym razem wyjdzie odpowiedni rozmiar :)
UsuńJa też uważam, że nie należy się zmuszać do robótek. Nie przejmuj się, ja robię jeden sweterek na drutach od kilku lat. Nawet nie pamiętam od ilu. Ale kiedyś go skończę.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia.
Zmuszać to ja się akurat nie muszę, wręcz przeciwnie ;) Tylko wzięłam sobie na warsztat coś co bardziej "terminowe" jest niż sweter dla siebie ;) Wiadomo, jak to jest z szewcem i butami :P
UsuńCudne zdjęcia! Ja również mam ogromne problemy z wolnym czasem. Praca, po pracy dom i dzieciarnia, a wieczorem padam...
OdpowiedzUsuńJa nie mam jeszcze dzieciarni, a już deficyty czasu, także podziwiam szczerze wszystkie mamy :)
UsuńPomału zrobisz :) I tak ładnie nadrobiłaś :)
OdpowiedzUsuńNie ma sensu na siłę się do niczego zmuszać, to ma być przyjemność :)
Wstyd mi tylko, że jako organizatorka nie świecę przykładem...
UsuńCzasami im więcej czasu tym go mamy mniej ;-)) Oj i ja ostatnio dość mocno zagubiona..... Choć w dniach ostatnich mocno nw drutach zatopiona ;-)) Trzymam kciuki za sweterek i te wszelakie miłe Twe priorytety ;-))
OdpowiedzUsuńDzięki za kciuki :) Mam nadzieję, że podołam priorytetom i będę mogła się z wielką dumą chwalić efektami ;)
Usuń