Mało mnie tu ostatnio, właśnie zorientowałam się, że ostatni post pojawił się 3 tygodnie temu... Zupełnie nie wiem dlaczego tak jest, ponieważ materiału mam na przynajmniej 6 postów! Tworzę coś cały czas, choć ten "czas" skurczył mi się jak wełniany sweter po wygotowaniu ;) Wciąż jestem na etapie kończenia edukacji i pisania pracy magisterskiej i mam wrażenie, że nieustannie rośnie liczba osób, które marzą o dniu kiedy wreszcie się obronię i przestanę marudzić na ten temat :D Wszystko wskazuje na to, że za 3,5 miesiąca będzie po wszystkim... Jednak to nie gwarantuje, że nagle zwiększy się ilość wolnego czasu możliwego do wykorzystania na robótkowe przyjemności... chociaż... znając mnie... :D
Nie da się jednak ukryć, że w moim życiu zaszło wiele zmian, które mają widoczny wpływ na dotychczasowe aktywności. Na szczęście bilans wychodzi na plus, niczego nie żałuję :)
A teraz, żeby trochę rozluźnić kolejkę postów... tytułowy śnieg!
Nie pamiętam, czy dawałam tu, na blogu, wyraz tego, że całkiem normalna to ja nie jestem... Ci, którzy mnie znają, wiedzą to doskonale ;) Oto przykład: zbliża się Wielkanoc, a ja szydełkuję śnieżynki... na swoje usprawiedliwienie mam tylko tyle, że w zeszłym roku wiosenne święta mieliśmy śnieżne... ok, wiem, że to średni argument :D
Tak naprawdę to śnieżynki są produktem ubocznym szydełkowych zajęć, których efekty pokaże w kolejnym poście (zamiana kolejności celowa, ponieważ z tamtym projektem muszę się jeszcze na troszkę ukryć ;)). Zaliczyłam w marcu swoje pierwsze podejście do kordonka. Jakoś tak do tej pory mnie nie ciągnęło, muszę przyznać, że mnie trochę przerażała dłubanina takim malutkim haczykiem... to wszystko takie niewielkie, przez co cel (wykończenie danej robótki) wydawać mógłby się odległy... Ale zobaczyłam coś i postanowiłam spróbować ;) A jak już miałam kordonek w ręku to pomyślałam, że spróbuję też tych przerażających tworów, jakimi jakiś czas temu były dla mnie śnieżynki :D
Nie po raz pierwszy zajrzałam do Szkoły Szydełkowania, korzystając z wzorów zamieszczonych w ramach Śnieżnego Tygodnia. Zrobiłam cztery śnieżynki, piąta jakoś mnie do siebie nie przekonała ;) Ale śnieżynki jako takie przekonały mnie bardzo i mam nadzieję, że w grudniu moja choinka będzie nimi pokryta po sam czubek ;) Tylko muszę się zaopatrzyć w cieńszy kordonek, bo z tym co mam... wyszły z tego śnieżne giganty! :D Ale są i mam już wizję jak je wykorzystam do dekoracji... za kilka miesięcy ;) Póki co, po usztywnieniu i sesji, wylądowały w kartonie czekając na swoje 5 minut :)
Zdjęć będzie dużo - tak na zrównoważenie ilości tekstu :D
Na przekór śnieżnemu tematowi posta... dużo słoneczka Wam życzę :)
Skąd ja to wszystko znam ?? Życie!! Sama też miałam kiedyś przerwę ... z różnych przyczyn , zawirowań......... Życie to nie bajka... ale ważny by później nie żałować ;-)) Śnieżynki w słonecznym kwietniu są cudne! Lubię takie pozytywne zakręcenie ;-)) Życząc jednocześnie pomyślnego końca edukacji ;-))
OdpowiedzUsuńRękodzieło jest cudowne, bo jest bardzo elastyczne :) Potrafi być wspaniałą terapią kiedy trzeba, a kiedy indziej czeka cierpliwie na odrobinę więcej wolnego czasu :)
UsuńDziękuję serdecznie za życzenia i wsparcie duchowe :))
Po pierwsze gratuluje śnieżynek i materiału na kilka postów! Ja popadłam w zimowy marazm :) Zakręcenie to tylko plus, a zakończenie edukacji na pewno będzie miało miejsce...prędzej czy późnieje :)))
OdpowiedzUsuńWolałabym najprędzej jak się da :D
UsuńZimowy marazm na wiosnę to jest coś! :D
Fajne śnieżynki, będą świetnie wyglądać na zimowej choince :-) Ja też nie jestem całkiem normalna i często idę pod prąd, więc nie ma co się przejmować :-)
OdpowiedzUsuńTo fajne w gruncie rzeczy jest :) Nie można być owcą, co za stadem podąży :) Chcę mieć śnieżynki na Wielkanoc to mieć będę :D
Usuń