Kiedy mnie nie było działo się u mnie wieeeele. Przede wszystkim skończyłam pisać pracę magisterską, a więc moje marudzenie na ten temat wkroczyło w ostatnią fazę i ostatecznie zakończy się w pierwszej połowie lipca - przynajmniej takie mam założenie :D Praca jest zatwierdzona przez promotora, ale nie obyło się bez zgrzytów, w wyniku czego całkiem straciłam do profesora zaufanie :/ Czy jest na sali może finansista analityk, który zna się na analizie portfelowej? Nie mam niestety osoby, która mogłaby mnie uspokoić, że merytorycznie wszystko jest dobrze :( Choćbym bardzo starała się nie myśleć w tych kategoriach to ta moja wewnętrzna niepewność doda mi sporo stresu przy obronie...
Na początku maja, kiedy praca magisterska była już skończona, a mi pozostało jeszcze tylko "napisać trzy prace zaliczeniowe w ramach ostatniej w życiu sesji" zabroniłam sobie publikowania postów póki nie będę mieć już tego wszystkiego z głowy. Teraz już chyba mogę... :D Przede mną jeszcze zaliczenie podyplomówki i obrona, więc trochę kucia formułek, ale widzę światełko w tunelu ;)
Dość tego nieprzyjemnego, pora przejść do tego czemu oddaje swoje serce! :)
Kiedy prezentowałam Wam Świnkę Peppę wspominałam, że była ona częścią zamówienia dla dwóch dziewczynek. Świnka przypadła starszej z sióstr, w przypadku maskotki dla młodszej miałam pełną dowolność wyboru :) Postanowiłam zrobić coś uniwersalnego, standardowego, ponadczasowego... po prostu misia :) Ileż to ja naszukałam się odpowiedniego "modelu" to tylko ja wiem. Wszystkie poszukiwania bezskuteczne, żaden misiek nie pasował do tego, którego projekcja wyświetlała mi się w głowie. W końcu postanowiłam zrobić duży krok i zrezygnować z gotowych wzorów - wykonałam misia według własnego projektu!
Pół roku wcześniej zapierałam się jeszcze, że w życiu nie będę w stanie tego zrobić, ale miś miał być prosty, klasyczny, więc postanowiłam uwierzyć w swoje możliwości i rzucić się na głęboką wodę ;)
Szydełkując misia myślałam intensywnie nad imieniem dla niego. Na którymś etapie przyszło do mnie samo - Budiś - budyniowy miś. Imię wzięło się stąd, że jak już zaczęłam widzieć sukces mojego przedsięwzięcia od razu wymyśliłam całą serię takich misiów, serię budyniową :) Pierwszy miś jaki powstał to Budiś Czekoladowy, w planach jest jeszcze powstanie wersji waniliowej (z włóczki beżowej) oraz malinowej (z włóczki różowej). Tylko muszę znaleźć na to czas ;)
Pierwszy miś z rodu Budisiów ma 22 cm wzrostu (w pozycji siedzącej 15 cm), więc idealnie nadaje się do małych dziecięcych rączek. Niewykluczone, że kolejne wersje będą się różniły od pierwowzoru, warto przecież dążyć do prefekcji ;) Nie mniej jednak z pierwszego swojego własnego misia jestem bardzo dumna ;)
Jeśli wytrwaliście tren mój długi wywód to jak najbardziej zasługujecie na chwilę wytchnienia i "kilka" zdjęć ;) Umiar to słowo mi zupełnie nie znane zarówno jeśli chodzi o słowa jak i o zdjęcia ;)
Kąpiel w kwietniowym słońcu ;)
Budiś bardzo zaprzyjaźnił się ze Świnką Peppą... ja tu węszę jakiś romans podgrzewany wiosennym słońcem ;)
Jak Wam się podoba mój pierwszy projekt?
Życzę Wam pięknego, słonecznego weekendu! :) Ja bardzo mocno zaklinam pogodę i mam nadzieję, że w końcu mi się uda w pełni zrealizować plan wycieczki rowerowej, który jest od kilku tygodni krzyżowany przez niekorzystną aurę :/
Parka jest przeurocza! Jakby kumplowali się całe życie... ale chyba nawet tak jest, że od urodzenia razem ;) Zdolniacho :*
OdpowiedzUsuńBudiś trochę młodszy od Świnki, ale różnica wieku niewielka, niczemu nie szkodzi ;)
UsuńPiękny Budiś i jaki ma wspaniały nosek :) Widać, że odkrył w Pepie bratnią duszę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBudiś bardzo mi się podoba. Takie samodzielne projekty cieszą bardziej niż takie "skopiowane". :)
OdpowiedzUsuńPiękny Miś Budiś. Zgadzam się z Bevą, własne projekty cieszą najbardziej, a Tobie udał się cudnie. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny ten Twój Budiś! Niepotrzebnie wątpiłaś w swoje możliwości!!!
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście gratuluję postępów na uczelni, pamiętam nerwy związane z obroną pracy magisterskiej, ale okazało się to być całkiem przyjemne doświadczenie, czego Tobie również życzę :) Ja niestety nie z tej "branży", więc nie pomogę w kwestii finansowo-analitycznej :/
Przeuroczy!! Moja Mała jest na etapie Świnki Peppy, więc dobrze, drzemie i nic nie widzi :))
OdpowiedzUsuńNo i powodzenia w końcówce maratonu edukacyjnego! Będzie sukces! Na bank! :)
Post jeszcze nie znikł w subskrypcjach, których też dawno nie przeglądałam. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo fajnie wyszedł Twój czekoladowy misio. :) Na pewno dwa kolejne będą równie urocze. Każdy kiedyś musi mieć swojego misia, a szydełkolub chyba sam musi go zrobić. ;)
Niestety moja znajoma nie z tej branży, ale pytałam!
Misiek jest przecudny! Można się zakochać ;)
OdpowiedzUsuńJakie urocze maskotki! Jesteś bardzo utalentowana, jak to dobrze nie sięgać po gotowe wzory tylko obmyślać w głowie swoje własne projekty - wtedy wychodzi nam coś niepowtarzalnego, wyjątkowego :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na Candy sutaszowe !
Pozdrawiam
Sylwia
Dwie ślicznotki.
OdpowiedzUsuńGratulacje z okazji napisania magisterki! Najpiękniejszy jest ten moment, kiedy po obronie pracy odkładasz magisterkę na półkę. Przez następne kilka lat nawet po nią nie sięgniesz :)))
OdpowiedzUsuń