Będąc już "dużą dziewczynką" poczułam ZEW. Zaraziłam się. Postanowiłam spróbować. Najpierw pojedynczo, potem całymi stadami. W ten sposób poznawałam nowe techniki rękodzielnicze. Nadal jest wiele takich, które pozostają dla mnie tajemnicą. Być może kiedyś po nie sięgnę. Póki co cieszę się tymi które zmam, zgłębiam je i... nieustannie żałuję, że mam dla nich tak mało czasu!

Każdą chwilę poświęcam na pasję! Witam Cię w moim rękodzielniczym świecie przyjemności :)

piątek, 31 stycznia 2014

Toć to wstyd...

...tak teraz z Bożym narodzeniem wyskakiwać ;) No, ale mi zostało jeszcze niepokazane, a że czas płynie nieubłaganie... co ja na to poradzę? Nie zgadzam się, ale nikt mnie nie słucha w tej kwestii ;) Żeby już mieć to z głowy, to połączę dwa posty i pokażę dziś drobiażdżki jakie na święta przygotowałam dla przyjaciół oraz opakowania ubiegłorocznych prezentów świątecznych.


Na pierwszy ogień zakładki do książek, bo książki grały główną rolę w prezentach świątecznych ode mnie ;)
Dwa wzory
- ostrokrzew - dostępny TUTAJ
- wianek - dostępny TUTAJ

Powinny być zblokowane, ale bardzo spodobały mi się spiralki, w jakie się skręcały, więc z blokowania zrezygnowałam :)






Z wzoru wiankowego powstały też zawieszki/bombeczki/co-kto-chce, które wykorzystałam jako ozdobę opakowań prezentów ;) 
Na paczuszkach znalazły się też stempelki zapożyczone od Madzika STĄD - dziękuję!
Efekt był taki
Paczka nr 1






Paczka nr 2






Paczka nr 3







I zawieszka solo:



A jak już jestem przy pakowaniu, to upiększyłam też pudło z klockami, które były prezentem dla małego Chłopaczka ;) Prosta rzecz, a wygląda o wiele lepiej niż to było "fabrycznie" ;)




Uff, od teraz pokazuję już tylko prace z roku 2014 :D


czwartek, 23 stycznia 2014

Dziwna historia pewnej czapki

Ludzie Drogie! To co się dzieje teraz u mnie to jest trudne do opisania, a na pewno nie da się tego zrobić spokojnie i w sposób, który nie wymagałby cenzury ;) Meksyk po prostu. Ale wiem, że jak przeżyję najbliższe sześć miesięcy to będzie już tylko lepiej, o niebo lepiej, a może nawet o dwa nieba :D

Ale nie o tym chciałam. Dawno mnie nie było, a kiedy byłam tu ostatnio przedstawiłam szalik dla mojego F. na drutach upleciony. Do szalika dołączyłam czapkę - ta z kolei zrobiona na szydełku. Taki kulawy komplet :D

Czapka owa ma dziwną historię. Wykonywałam ją z TEGO wzoru i już na wstępie ją dość znacznie zmniejszyłam (ze względu na użycie większego rozmiaru szydełka, grubszej włóczki). Po zakończeniu pracy mogłam powiedzieć, że wykonałam czapkę dokładnie w 110 minut - udało mi się wtedy odmierzyć czas długością lecących w tle odcinków serialu ;) Zadowolona z własnej wydajności i ostatecznego efektu wróciłam do szalika (który to powstawał na raty, przetykany innymi robótkami okołoświątecznymi). Jednak coś nie dawało mi spokoju...
Dałam czapkę do przymiarki. Jako modelową głowę użyłam mojego brata, również F. ;) Okazało się, że czapka jest w rozmiarze na słonia, albo coś koło tego ;) No, może przesadzam, ale była zbyt głęboka i odrobinę za szeroka. Wtedy do świąt pozostało już mało czasu, a ja nie chciałam go dodatkowo marnować na poprawiane, które mogłoby okazać się niedokładne, z powodu niemożności przypasowania do docelowej głowy ;) Zapakowałam czapkę w rozmiarze "Gigant" ;)



Tu widać próbę prowizorycznego ratowania sytuacji poprzez wywinięcie rąbka czapki ;)

Wręczyłam więc prezent niedoskonały o czym szybciutko zareagowałam "daj, oddaj, poprawię" :) Wiem, wiem, kto daje i odbiera... Co zrobić ;)
Czapkę poprawiłam, zmniejszyłam, teraz jest w sam raz. Jak znalazł na panujące akurat teraz mrozy ;) Niestety, kolejna część jej dziwnej blogowej historii jest taka, że nie mam jej zdjęć ;) Tzn. mam zdjęcia wersji "Gigant", mniejszą zapomniałam sfotografować. Chciałam cyknąć zdjęcia w czasie poprzedniego weekendu kiedy to miałam dostęp do czapki (i do F . ;)), ale mi z głowy wyleciało, mimo że oboje, w towarzystwie i czapki i aparatu, spacerowaliśmy po lesie. Nie łudzę się, że w tym tygodniu będę o zdjęciach pamiętać, więc publikuję co mam, bo już chyba czas skończyć te świąteczne posty (jeszcze dwa na pewno mam w kolejce...)
Oto czapka "Gigant"



Wielka czapka na małej głowie :D

Trzymajcie kciuki żebym nie zwariowała w najbliższym czasie to pojawię się jeszcze z nowościami (bo w robótkowej dziedzinie powoli, bo powoli, ale wciąż się dzieje ;))

Pozdrawiam gorąco w czasie mrozów!







wtorek, 14 stycznia 2014

Dziewiczy szalik

Sto lat temu, a na pewno w zeszłym roku, pisałam, że robię na drutach szalik. Ba! Tysiąc razy, a na pewno kilka, zapowiadałam pojawienie się tego szalika w poście. Ale zawsze coś się w kolejkę "wepchło" i szalik wciąż czeka na swoją premierę w szerokim świecie. Bo premierę w tym moim małym, prywatnym, miał już dawno ;)

Szalik zrobiłam dla mojego F. w prezencie świątecznym i zupełnie nie rozumiem faktu, że mi się facet po Nowym Roku rozchorował ;)

Nie przedłużając już, bo bohater posta jest wystarczająco długi ;) W sumie nie pamiętam ile ma cm. Mierzyłam go, coś mi się majaczy liczba 215, ale to raczej niemożliwe. 170 jest bardziej prawdopodobne ;)
I muszę powiedzieć, że jestem dumna z każdego z tych centymetrów! Nie są idealne, oj nie. Oczka nierówne, w połowie rząd przesunięty, wiele ma wad. Ale jest moim pierwszym, dziewiczym! Ja się te oczka prawe i lewe uczyłam właśnie po to żeby ten szalik na święta wydziergać - tak symbolicznie bardzo, taki pierwszy :) I jest, udało się!

Miałam nie przedłużać...

Szalik grzeje szyję F. choć ze względu na jego "puchatość" to jest to twór przeznaczony na syberyjskie mrozy :D Cieplutki bardzo, mięsisty, gruby, obszerny - nie ma takiej możliwości żeby w nim zmarznąć :)

Szalik męski na drutach - z wzoru znalezionego TUTAJ. Wzorek jest prosty w wykonaniu, a wygląda bardzo efektownie, moim zdaniem :) Jeszcze fajniej wychodzi z włóczką cieniowaną, co można zobaczyć na zdjęciach u autorki :)

A oto co wyszło u mnie - włóczka Doris przeznaczona na druty 8 mm u mnie trafiła na 10 mm dziergadła ;)







Tu można zauważyć różnicę miedzy stroną prawą i lewą - obie fajne jak dla mnie ;)





Zdjęcia jeszcze w świątecznej stylizacji... Miesiąc czekały na swoje 5 min...






niedziela, 12 stycznia 2014

Dla dziewczynek

Piszę taki szybki post w czasie weekendu uczelniano-romantycznego, kiedy do komputera mam szansę dopaść na 5 min ;)

Ci z Was, którzy mnie odwiedzają mniej lub bardziej regularnie, dobrze wiedzą, że na potrzeby moich produkcji i sesji pożyczyłam od pewnej Młodej Damy (córki mojej kuzynki) lalkę-bobasa. Bardzo się zżyłam z tą zabawką ;) Całkiem serio myślę o zakupie własnej lali, bo lubię dziergać dla dzieci, a taka lala jest bardzo pomocna :) Jednak z tą pożyczoną przyszło się pożegnać, nie mogłam ryzykować, że stanę się tą złą ciotką, co to lalki kradnie dziewczynkom :D

W prezencie dziękczynnym powstała czapka. Pierwsza wersja okazała się za mała - tu winię Internety! ;) Postępowałam wg wskazówek i wykonałam czapeczkę na obwód sugerowanym dla 7-letniej dziewczynki i okazało się, ze obwód ten jest 7 cm za mały! Wycofałam się więc z tym prezentem i obiecałam poprawę ;)
Oto co wyszło:






Przy okazji pierwszej wizyty z nieudaną czapką dowiedziałam się, że mojej kuzynce marzy się opaska na głowę z kwiatkiem dla młodszej córki. Mówisz-masz :)
Żałuję, że nie mam zdjęć na główce Matyldy, ale dzieciątko spało kiedy przyjechałam.



Miłej niedzieli Wam życzę :)

piątek, 10 stycznia 2014

Będzie chłopak!

Moją nową tradycją stało się, że ilekroć dowiaduję się, że któryś z moich przyjaciół, albo ktoś w rodzinie oczekuje dzieciątka, mnie zaczynają swędzieć palce do szydełka ;) Tak też było tym razem! Będzie chłopak, trzeci w tej "kolekcji" :) No to będą też buciki, dziś właśnie dotarły, więc się temat na posta sam nasunął ;)

Swoją drogą coś dużo tych chłopaków - w moim otoczeniu dużo jest świeżo upieczonych mam i jeszcze kilka spodziewa się rozwiązania wkrótce i wszędzie są to chłopcy. Nie dane mi chyba będzie dziergać różowe kokardki :D


A oto rzeczone buciki :)









środa, 8 stycznia 2014

Panna Misia ;)

Kolejka projektów do publikacji u mnie wciąż znaczna i tylko powstaje dylemat, co pokazać najpierw ;) Chyba pójdę za ciosem i nawiążę do weekendowego spotkania pod szydełkowym patronatem :D

Z Justyną znamy się z sieci, ale w związku z tym, że mieszamy stosunkowo blisko siebie, udało nam się spotkać kilka razy. Udało mi się nawet poznać córcię Justyny, przeuroczą Kinię. Właśnie dla tej Księżniczki Justii wymarzyła sobie czapkę, która bije w sieci rekordy popularności, a to za sprawą tego zdjęcia
źródło

Nie dziwię się, bo trudno nie zakochać się w tym uroczym projekcie!
Od pomysłu do realizacji minęło wiele czasu, a ja po drodze kombinowałam jak przysłowiowy koń pod górkę. Uparcie próbowałam znaleźć odpowiedni tutorial, chciałam przekształcać różne dostępne projekty. Nie wiem po co, bo ostatecznie usiadłam i zrobiłam to co powinno się zrobić, czyli po prostu udziergałam tę prostą formę jedynie z miarą w ręku ;) Rozmiar wyszedł w sam raz, tylko na miejscu jeszcze trochę wydłużyłam dołem, aby księżniczkowa szyjka na pewno była dobrze chroniona przed zimnem. 

A skoro już wszystko było gotowe, a ja miałam możliwość spotkania się z nową właścicielką misiowego komina to nie mogło obejść się bez sesji zdjęciowej! Z tak piękną modelką, która na dodatek współpracowała jak profesjonalistka sama wybierając miejsca o najlepszym oświetleniu w te dość ponury dzień, sesja ta była znakomitą zabawą :)

Zresztą zobaczcie sami:










Komin został ozdobiony ostatnim z guziczków zamówionych u Redów, o których pisałam TUTAJ.
Ponadto zrobiłam do niego dopinany kwiatek i kokardkę, które Panna Misia może sobie koło uszka wpiąć ;)

Ale to nie był jedyny szydełkowy akcent tego spotkania! Zaraz po sesji odbyła się pierwsza lekcja szydełkowania od podstaw ;) Justyna dostała ode mnie szydełko, moje pierwsze, na którym ja sama rok temu uczyłam się podstaw :) A z pierwszych, bardzo udanych prób tworzenia łańcuszków, półsłupków i słupków powstał miniaturowy kocyk do miniaturowego wózeczka dla latek :)



A na dowód, że tak własnie było, takie trochę zakamuflowane zdjęcie z nauk, które własnoręcznie pstryknęła nam Kinia! :)


Justyś, powodzenia w pierwszych krokach :) Coś czuję, że przy kolejnej wspólnej kawce będziemy razem dziergały, aż będzie furkotało ;)