I znów minął miesiąc... Jak to możliwe, że czas tak szybko ucieka? Ale może to i dobrze, wiosna już niebawem, choć za oknem dziś jej zupełnie nie widać. Nie będzie jej też widać, w moim poście, bo czapa marcowa jest wybitnie zimowa, wełniana, ciepła i grubaśna :)
Z założenia czapka miała być dla mojego F... Długo wybierałam wzór, dopasowując go do grubej wełenki i odpowiedniego rozmiaru drutów. Miało być w sam raz, wyszło... jak to u mnie z czapkami zawsze bywało - zupełnie nie w tym rozmiarze :D Czapka nadaje się na kilkuletnie dziecko, na pewno nie na dorosłego Mężczyznę ;) Trudno, nie zmarnuje się pewnie, a ja mam przynajmniej cel na kolejną, bo przecież jeszcze 7 mi do zrobienia zostało w tym roku :D
Czapka wykonana wg tego wzoru: KLIK!
To moje pierwsze warkocze. Wcześniej miałam jakieś wprawki, ale nie było to nic konkretnego. Tym razem trochę się namęczyłam i nie jestem pewna, czy byłabym w stanie wykonać warkoczowy wzór na swetrze - toć to całe hektary przekładania oczek na drut pomocniczy! :D Ale od czego są wyzwania :)
Pora na dawkę zdjęć...
Wersja pierwsza: krasnalowa, dla maluszka ;) Czapka założona na kulkę o średnicy 12 cm :)
Na płask...
Całkiem sympatycznie się te warkoczyki prezentują, prawda...
A tu już na mojej głowie, wyraźnie rzuca się w oczy, że ciut ciasno wyszło :D Ale jak ktoś lubi płytkie czapy, to może mu się nawet spodobać :)
Żegnam Wa, mając nadzieję, że tym razem pojawię się wcześniej niż za miesiąc. Mam wszakże zaległości, które należałoby w końcu zaprezentować ;) Bo choć doba mi się skróciła znacznie, to jednak w nielicznych wolnych chwilach coś powstaje :)